– Nie o kilometry przecież chodzi. Przez te wszystkie dni uczyliście się miłości. Jezus pisał ją w was – mówił bp Edward Dajczak pielgrzymom wchodzącym do Myśliborza.
▲ Pielgrzymi z Koszalina co roku otrzymują klucze do bram miasta.
Zdjęcia Karolina Pawłowska /Foto Gość
Jak co roku przyszli do malutkiego sanktuarium, żeby razem z pątnikami z całej metropolii świętować urodziny św. s. Faustyny.
Choć na chwilę
– Gość w dom, Bóg w dom! – Piotr Sobolewski, burmistrz Myśliborza, rozkłada szeroko ramiona, jakby chciał objąć wszystkich przybywających z Koszalina wędrowców. Razem z przewodniczącym rady miejskiej z niecierpliwością wypatrywali nieco spóźniających się pątników, by przy średniowiecznej bramie wręczyć im symboliczne klucze do miasta. – Siostra Faustyna jest wyjątkową mieszkanką tego miasta, czujemy to w sercach od lat, a od niedawna podjęliśmy oficjalne starania, aby razem z bł. ks. Michałem Sopoćką została patronką Myśliborza – dodaje, wyjaśniając rangę mającego nastąpić nazajutrz wydarzenia. W tym roku razem z Apostołką Miłosierdzia 70. rocznicę rozpoczęcia życia wspólnotowego obchodzą także siostry Jezusa Miłosiernego, czyli zapowiedziane przez Faustynę nowe zgromadzenie zakonne, mające swoje początki w Myśliborzu. Kiedy wychodzili z Koszalina, było ich ok. pół setki. Dziewięć dni później, u celu – dwa razy więcej. – Jest coś takiego w tej pielgrzymce, w której jest dużo czasu na rozważania, na wieczorne długie adoracje, że gdy raz ktoś złapie bakcyla, to chce dołączyć do niej chociaż na chwilę – przyznaje ze śmiechem ks. Łukasz Gąsiorowski, przewodnik. Jak Paweł i Ania, którym odkąd na świecie pojawił się Maciek, trudniej wędrować. Ale jadą na Mszę św. do Drawska Pomorskiego, a potem dołączają do pątników choć na ostatnie kilometry. – To też świadectwo naszej wiary. Pokazujemy, że żyjemy z Jezusem – mówi Ania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.