Tajemnice Tronu Maryi

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 17.09.2017 21:38

Co pozostało po Marientronie? Jak wyglądał szczecinecki konwent augustianów? Czy pochowana pod jego oratorium kobieta to księżna Elżbieta? Między innymi na te pytania można było znaleźć odpowiedź szczecineckim muzeum.

Tajemnice Tronu Maryi O tym jakie tajemnice Marientronu ujawniły badania archeologiczne opowiadał Mateusz Zacharewicz. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Kilka kilometrów od ścisłego centrum miasta, przy wjeździe do Świątek znajduje się gęsto porośnięte wzniesienie. Dzisiaj próżno na jego szczycie szukać śladów po zamieszkujących je eremitach, którym patronowała Maryja. Na Jej cześć wzgórze, na którym znajdował się klasztor augustianów nazwano Marientronem, czyli Tronem Maryi.

Fundatorami byli członkowie dynastii zachodniopomorskiej Bogusław IV, Barnim V oraz Warcisław V, którzy wystawili stosowny dyplom 2 lutego 1356 r.

- Był najmniejszy z czterech augustiańskich klasztorów znajdujących się na Pomorzu. Największy znajdował się w Stargardzie, skąd przybyli mnisi do Szczecinka, po lewej stronie Odry zaś augustianie byli w Anklam i Gartz - mówi Mateusz Zacharewicz z Muzeum Regionalnego w Szczecinku, który opowiadał o tajemnicach wzgórza Marientron.

- Reguła zakonu mówiła, że najmniejszy konwent musiał liczyć 12 zakonników i jednego przeora. Zakładamy, że tak właśnie było w Szczecinku, bo był to bardzo skromny konwent - dodaje.

Skąd wiadomo, że szczecinecki klasztor był niewielki? Potwierdzają to najnowsze badania, przeprowadzone w 2015 r.

- Wspólnie z prof. Krzysztofem Misiewiczem przeprowadziliśmy na szczycie wzgórza badanie metoda elektrooporową. Szukaliśmy pod ziemią do około 2-25 m. substancji, której stworzył człowiek. Na 1200 m kwadratowych dokonaliśmy około 1000 punktów pomiarowych. Po przeanalizowaniu wyników mamy dokładne umiejscowienie obiektów wchodzących w skład zespołu klasztornego - mówi szczecinecki archeolog.

Cały szczyt wzgórza otoczony był murem, do którego od strony wewnętrznej dostawione były eremy. Centralne zaś miejsce zajmował niewielki kościółek o wymiarach 10 na 10 metrów.
- W 1959 r. archeolodzy pod kierunkiem Henryka Janochy przeprowadzili w centrum zespołu konwentu augustiańskiego wykopaliska. W jednym z nich ujawniły się ściany kryp, które umiejscowione były pod posadzką oratorium. Takie umiejscowienie pochówków świadczy o wysokiej pozycji zmarłych. Znaleziono tam dwa szkielety: męski i żeński - opowiada  Mateusz Zacharewicz.

Być może, jak chciałby XVI-wieczny kronikarz gryfickiego dworu Tomasz Kantzow, jeden z nich należy do księżnej Elżbiety, córki króla Polski Kazimierza Wielkiego i żony Bogusława V, jednego z fundatorów tego kompleksu klasztornego. Księżna i jej szwagierka Zofia szukały tutaj schronienia przed szalejącą czarną ospą. Szkielet męski zaś mógł należeć do jej syna, Warcisława VII.

- Trudno jednak dzisiaj to potwierdzić, bo w grobach brak było jakiegokolwiek wyposażenia, nie mamy kontekstu potwierdzającego, który mógłby podpowiedzieć coś o płci, wieku czy statusie osób tam pochowanych - zastrzega archeolog.

Rozwinięcie prac zapoczątkowanych przed dwoma laty z pewnością pozwoliłby na rozwianie części tych wątpliwości i dały odpowiedź na inne pojawiające się pytania. Miałby być one także wstępem do rewitalizacji całego obszaru dawnego klasztoru jako ważnego miejsca dla dziejów miasta i regionu.

Szczecineccy augustianie zniknęli razem z pojawieniem się Reformacji. Klasztor Marientron jako jeden z pierwszych został poddany kasacie po przyjęciu przez władców Pomorza wyznania luterańskiego. Podobno mnisi w tajemnicy mieli ujść z kosztownościami i archiwum klasztornym. Cegły z Marientronu posłużyły do budowy czy nadbudowy stojącej do dziś wieży, pozostałości po kościele św. Mikołaja.

Wykład w muzeum odbył się w ramach obchodów Zachodniopomorskich Dni Dziedzictwa.