Koszalińska Fundacja „Zdążyć z Miłością” rozpoczyna nowy projekt. Zapraszając osoby starsze na coś do jedzenia, chce dać im coś ważniejszego niż strawa dla ciała.
Panowie Krzysztof i Roman mówią, że spędzona razem godzina była czymś więcej niż tylko wspólnie zjedzonym posiłkiem.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Onieśmielenie szybko znika. Nad dobrym obiadem w przytulnej restauracji nie wiadomo, kiedy mija czas. – Jedzenie łączy ludzi – śmieje się Krzysztof. No i wspólna pasja: wędkarstwo – dopowiada pan Roman.
To święto
– Nie wiedziałem, że spotkam się z tak młodym człowiekiem, ale szybko okazało się, że mamy o czym pogadać – przyznaje Roman Chmielewski, jeden z pierwszych seniorów, których koszalińska fundacja zaprosiła na obiad. Nie trzeba go było długo namawiać. – Nie stawiałem żadnego oporu – mówi z uśmiechem. Przeciwnie, propozycję przyjął z zainteresowaniem. – Ja właściwie lubię być sam. Cisza, spokój. Włączę radyjko, bo dekoder mi się popsuł, i dobrze mi się mieszka samotnie. Ale dobrze czasami wyjść z domu – kiwa głową. Przyznaje, że zaproszenie zmobilizowało go do ruszenia się z miejsca. – To takie święto. Jest okazja, żeby się „wypucować”.
Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.