Miejsce, którego bardzo brakuje

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 15.10.2017 13:21

Od kilku miesięcy trwają starania, by w Darłowie powstało miejsce pochówku dla dzieci, które zmarły w łonie matki. W Dniu Dziecka Utraconego kwestowano na rzecz stworzenia miejsca pamięci i modlono się w intencji rodzin dotkniętych stratą.

Miejsce, którego bardzo brakuje Kwesta przed darłowskim kościołem Mariackim. Karolina Pawłowska /Foto Gość

O stworzenie miejsca pochówku i pamięci dzieci utraconych zabiega od czerwca darłowska Fundacja „Morze Miłości”. To, jak wyjaśnia jej prezes, efekt osobistych doświadczeń, ale przede wszystkim rozmów z mieszkańcami miasta.

- Widzimy, jak dużo dobra przyniosły te inicjatywy w innych miejscach, także w naszej diecezji: w Koszalinie, w Słupsku, Szczecinku czy Pile. Że w Darłowie jest potrzeba stworzenia miejsca pamięci i pochówku pokazuje chociażby to, że dzisiaj nikomu już nie musimy tłumaczyć po co tu stoimy z puszkami. Ludzie podchodzą, wrzucają chociaż kilka złotych, ale też dzielą się swoim bólem po stracie dziecka - mówi Joanna Klimowicz, szefowa Fundacji „Morze Miłości”.

Dzisiejsza zbiórka jest czwartą z kolei. Wcześniej kwestowano w kościołach w Jarosławcu, Dąbkach i Darłówku. Łącznie udało się zebrać już blisko 12 tys. zł.

- Mamy już wyznaczoną kwaterę na starym cmentarzu i w pierwszej kolejności chcemy stworzyć miejsce pochówku oraz zbudować grobowiec. Potem pomyślimy o tym, by stanął tam pomnik. Ale równie ważne jest dla nas opracowanie mechanizmów, które nie tyle wypracują procedury, co ułatwią wchodzenie w życie istniejących już prawnych rozwiązań w szpitalu, w urzędach i instytucjach – dodaje Joanna Klimowicz.

Rodzice po stracie często nie wiedzą o tym, jakie przysługują im prawa, czego mogą oczekiwać od lekarzy i urzędników, gdzie szukać pomocy. Trauma związana z poronieniem jest tak duża, że trafiając na mur obojętności, nie są w stanie go sforsować. Po to także ustanowiony został Dzień Dziecka Utraconego, by nie zostawiać ich z tym doświadczeniem samymi.

- To też kształtowanie naszej wrażliwości i świadomości, przypominanie, że możemy pomóc także naszą modlitwą - zauważa o. Damian Basarab, przewodniczący Rady Fundacji i wikariusz darłowskiej parafii Mariackiej. Przypominał o tym również podczas Mszy św. sprawowanej w intencji rodzin po stracie. Jak podkreśla chciałby, żeby takie Msze, podobnie, jak na przykład w Szczecinku, były stał praktyką w Darłowie.

- Dzisiaj jest takie piękne zdanie, że Pan Bóg zaprasza nas wszystkich na ucztę w niebie. Nie mamy wątpliwości, że te dzieci, którym nie dane było poczuć ciepła rodzinnego tu na ziemi, mają na niej swoje miejsce. Co więcej, wierzymy, że w świętych obcowaniu, one są z nami, razem z nami śpiewają Bogu „Święty, święty, święty”, także w naszym imieniu wstawiając się za nami - dodaje franciszkanin.

Po Mszy św. z darłowskiego rynku w niebo popłynęło 200 balonów napełnionych helem. Wczoraj pochówki dzieci utraconych odbyły się w Koszalinie, Szczecinku, Słupsku i Pile.