Szkoda im czasu na spanie

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 14.04.2018 02:49

Skrzatuskie czuwania przyciągają młodych. - Oni lubią właśnie noc. Wtedy są niewidoczni. Jak Nikodem - mówi s. Wiktoria Kucharska. Dlaczego przyjeżdżają? Jest modlitwa, jest Eucharystia, są... tańce.

Szkoda im czasu na spanie Skrzatusz, 13 kwietnia: Adoracja podczas nocnego czuwania ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Młodzieżowe nocne czuwania organizowane są w Skrzatuszu, odkąd w tamtejszym sanktuarium posługują siostry Uczennice Krzyża, czyli od półtora roku. Przyjeżdżają na nie młodzi ludzie głównie z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, również z północnych jej krańców. Są też grupy z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej i poznańskiej.

Bywają spotkania, w których bierze udział nawet do 300 osób. Na czuwanie, które odbyło się 13 kwietnia, przyjechała ich nieco ponad setka.

Spotkanie rozpoczęło się o godz. 21. Uczestników w skrzatuskim sanktuarium powitał bp Edward Dajczak.

Konferencję na temat: "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" wygłosił ks. Rafał Dresler z Piły. Adorację Najświętszego Sakramentu poprowadził ks. Grzegorz Toporkiewicz ze Świdwina, a Mszy św. o północy przewodniczył ks. Wojciech Pawlak z Koszalina.

W czasie adoracji chętni mogli zgłosić się do modlitwy wstawienniczej. Wielu uczestników spotkania skorzystało też ze spowiedzi św.

Najmłodsi uczestnicy czuwań to uczniowie III klas gimnazjum. Najstarsi - studenci kończący studia. - Można ich podzielić na dwie grupy. Są wśród nich ci, którzy doskonale wiedzą, po co tu przyjeżdżają, oraz ci, którzy wciąż szukają. Są na początku drogi. Patrzą. Obserwują - mówi s. Wiktoria Kucharska.

- Dzisiaj miałam piękne doświadczenie. Jest tu z nami chłopak, którego znam, a który jest bardzo daleko od Kościoła. Jednak przyjechał. Chyba za koleżanką, bo trochę widać, że nie ma pojęcia, co się dzieje. Siedzi w ławce i obserwuje. Ale mam poczucie w sercu, że on tutaj nie jest bez powodu. Modlę się za niego - mówi Natalia, która w Skrzatuszu bywa często.

Młodzi uczestnicy czuwania przyznają, że Skrzatusz jest dla nich ważnym miejscem. - Za każdym razem, kiedy tu jestem, porusza mnie coś nowego. Przyjeżdżam do Matki Bożej, żeby przeżyć mój wewnętrzny restart. Niby nic szczególnego się nie dzieje, ale wiem, że za każdym razem przeżywam tu swoje małe nawrócenie - stwierdza Justyna.

Na rolę Skrzatusza w swoim życiu wskazują też Aleksandra i Rafał, którzy podzielili się świadectwem z uczestnikami czuwania.

Mówili o tym, jak w Skrzatuszu odkrywali swoje powołanie. - Chciałam całkowicie poświęcić się Bogu i wstąpić do zakonu - mówi Aleksandra. - Ja wiedziałem, że chcę związać swoje życie z Olą - mówi Rafał. To właśnie w Skrzatuszu młodzi ludzie ze Świdwina znaleźli odpowiedzi na pytania, co do swojej dalszej drogi. Dziś są razem i planują małżeństwo.

Mówili uczestnikom czuwania o swojej wcześniejszej drodze, na której próbowali wiązać się z partnerami, dla których wiara nie miała znaczenia. Dziś wiedzą, że zgodność w fundamentalnych kwestiach to podstawa. - Mam zasadę, której się trzymam. Wszystko w moim życiu musi być zgodne z wolą Bożą. Rafał wie, że jest na drugim miejscu - mówi Aleksandra. - W ogóle mi to nie przeszkadza, bo chodzi o Pana Boga - przyznaje Rafał.

Skrzatuskie czuwanie ma też znaczenie w budowaniu relacji międzyludzkich. Po modlitwie i Mszy św. w sanktuarium młodzi spotkali się na wspólnym posiłku w domu pielgrzyma. Częścią spotkania były tańce integracyjne.

- Myślę, że to, co przyciąga młodych na czuwania, to są także relacje. Powstało tu wiele pięknych przyjaźni - uważa s. Wiktoria Kucharska.

Kolejne nocne czuwanie dla młodzieży w Skrzatuszu odbędzie się 8 czerwca.

Szkoda im czasu na spanie   Skrzatusz, 13 kwietnia: Tańce integracyjne w ramach czuwania ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość