"Męski Różaniec" po raz pierwszy w Koszalinie

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

|

GOSC.PL

publikacja 08.12.2019 10:52

Bez haseł, transparentów i megafonów, za to z wyraźnym znakiem wierności Bogu – prawie 100 mężczyzn przeszło główną ulicą Koszalina.

"Męski Różaniec" po raz pierwszy w Koszalinie Koszalin dołączył do kilkunastu polskich miast, w których odbywa się "Męski Różaniec". Karolina Pawłowska /Foto Gość

W cichej modlitwie, z różańcami w ręku, przez trzy godziny maszerowali z kościoła św. Wojciecha do kościoła św. Józefa Rzemieślnika. Szli dwójkami po chodniku, z jaśniejącą wśród wieczornej szarówki figurą Matki Bożej na ramionach.

- Nasz główny cel to wynagrodzenie Matce Bożej zniewag, których doświadcza. Ale przemarsz to również umocnienie dla nas samych, nasza deklaracja przynależności do Maryi, to odwaga dania świadectwa i zaproszenie dla innych mężczyzn, żeby poszli z nami - mówi Robert Pronobis ze wspólnoty Mężczyźni Pustelni, która zainicjowała wydarzenie.

Podobne przedsięwzięcia odbywają się już w kilkunastu polskich miastach. W pierwsze soboty miesiąca mężczyźni wychodzą na ulicę z różańcami, żeby chronić bliskich, dawać świadectwo wiary i wynagradzać Niepokonalnemu Sercu Maryi.

- Czasami patrząc na muzułmanów, widzimy z fascynacją, że nie mają problemu z modlitwą na ulicy, w parku, na skwerze. Nikt ich nie wyśmiewa, nikogo to nie dziwi. My też powinniśmy z dumą chodzić z Maryją przez ulicę naszych miast - mówi Przemysław Pakuła, który na wydarzenie przyjechał z oddalonego o 60 km Miastka.

- Najlepiej byłoby nas zamknąć w kościołach, żeby nie było nas widać. Być może potrzebne jest takie wyjście i pokazanie, że my jesteśmy wierni Bogu. A kto ma to zrobić, jeśli nie mężczyźni? Najczęściej sprawy modlitwy zostawiamy paniom. A to my powinniśmy brać to na swoje ramiona, to my powinniśmy być świadkami dla dzieci - dodaje mężczyzna.

Koszalinianie na "Męski Różaniec" zareagowali ciekawością.

- Spodziewaliśmy się różnych reakcji. Tymczasem widziałem przyglądających nam się ludzi w autobusach, sklepach, restauracjach. To dobrze. Bo to znaczy, że przynajmniej część z nich zacznie sobie zadawać pytania. A to początek. Zdarzyło się też kilka prostych gestów, które niezmiernie mnie wzruszyły: mijający nas mężczyźni zdejmowali z szacunkiem czapki - opowiada Robert Pronobis i podkreśla, że cieszy go tak liczny udział mężczyzn w wydarzeniu.

To zaś będzie w Koszalinie odbywać się cyklicznie, jako dopełnienie pierwszosobotnich nabożeństw.