Malgaska Wspólnota

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Madagaskar bardziej kojarzy się nam z sympatycznymi lemurami niż z młodym, rozmodlonym, pełnym radości Kościołem, z wnukami „trzymającymi do chrztu” swoich dziadków czy pełnymi kleryków seminariami.

Ks. Henryk Kaszuba od 34 lat posługuje na Czerwonej Wyspie. Ks. Henryk Kaszuba od 34 lat posługuje na Czerwonej Wyspie.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Trzcianeccy parafinie pamiętają ks. Henryka, gdy jako neoprezbiter spędził rok w ich wspólnocie. I gdy potem jeszcze przez dwa kolejne lata prowadził ich w pielgrzymkach na Jasną Górę. Gdy w Niedzielę Misyjną zapytał, kto chodził w „Dziewiąteczce”, na każdej Mszy św. podnosiło się kilka rąk. – Doświadczenie pielgrzymkowe bardzo się przydało. Tu nie ma dróg, więc do parafian docieram na piechotę. Jak ruszam w drogę, to układam sobie program na 10 do 14 dni. Miesięcznie wychodzi jakieś 200−300 kilometrów pielgrzymowania – śmieje się ks. Henryk Kaszuba. W październiku stuknęły mu 34 lata posługi misyjnej. – Wychodzi na to, że większą część życia spędziłem na Madagaskarze – przyznaje saletyn.

Kult przodków

Od 16 lat służy na zachodniej części Madagaskaru, w misji Bevero nad rzeką Tsiribihina, która 70 km niżej wpada do Kanału Mozambickiego. Nazwę misji tłumaczy się niezbyt zachęcająco, ale za to obrazowo: „grząskie błoto”. − I rzeczywiście w porze deszczowej są miejsca, gdzie można ugrzęznąć – śmieje się misjonarz. Razem ze współbratem, malgaskim saletynem, mają pod opieką wspólnoty gromadzące się przy 24 kaplicach. Jedne liczą 100, inne 500 osób. Jak przyznaje wiara Malgaszy jest radosna i rozśpiewana. Jego parafianie mają też szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Przy każdej okazji ks. Henryk rozdaje im różańce. – Na początku to były dwa miesiące: październik i maj. Ale teraz codziennie przychodzą pod Grotę Maryjną. W dni powszednie jest kilkanaście osób, ale w soboty zwykle koło setki. A w październiku bywa i 300, czyli większość wspólnoty. Co ważne, to nie ja prowadzę modlitwę, ale sami parafianie, a przede wszystkim dzieci, które potrafią z pamięci odmawiać litanie – mówi ks. Henryk.

Malgasze czują szczególny związek ze zmarłymi. Mają też dość specyficzne dla Europejczyka zwyczaje związane z „przewijaniem” zwłok. Polegają na wyjęciu szczątków przodka, umyciu ich i ponownym zawinięciu w czystą tkaninę. Ta troska ma zapewnić żyjącym przychylność zmarłych. Przy tej okazji organizowana jest zabawa dla rodziny, przyjaciół i sąsiadów. – Nie chodzi o walkę z tym rytuałem, ale o jego ewangelizowanie. Cieszę się, że moi parafianie coraz częściej proszę wówczas o obecność kapłana, modlitwę i błogosławieństwo. Proszą o to nawet wówczas, gdy zmarły nie był ochrzczony, ale obecność kapłana ma znaczenie dla nich samych – opowiada misjonarz.

Młodzi ewangelizują

Kościół na Madagaskarze jest pełen życia, radości i systematycznie się rozrasta. – W diecezji Morondava katolików jest około 12 procent, dlatego że mamy sporo szkół. W naszej szkole w misji jest 1800 uczniów z czego większość to katolicy – opowiada ks. Henryk. Szkoły są doskonałym polem ewangelizacji. Nawet język malgaski sugeruje takie skojarzenie. – Słowo „szkoła” oznacza poletko, na którym wysiewa się nasiona ryżu. I my też w szkołach zasiewamy dzieciom wiarę i miłość do Boga – wyjaśnia saletyn. Zasiane ziarno nie tylko wykiełkowało, ale już przynosi wymierne owoce. – Młodzi Malgasze ewangelizują dorosłych, przekazują wiarę swoim rodzicom i dziadkom. Niedawno chrzciłem staruszkę, której matką chrzestną została… jej wnuczka. Ta kobieta mówiła z wdzięcznością, że gdyby nie wnuki, nigdy by nie poznała Kościoła. Błogosławiłem także ślub, na którym świadkiem była córka państwa młodych. Ta dziewczyna, absolwentka naszej szkoły, była też zarazem matką chrzestną swojej mamy – opowiada misjonarz. – To owoce pracy kilku pokoleń księży. W mojej wiosce wcześniej pracował też mój rodzony brat, także saletyn. A przed nami inni kapłani – mówi i z zadowoleniem przyznaje, że posługa misjonarzy na Czerwonej Wyspie powoli się kończy. – Oczywiście jest jeszcze wiele wiosek, w których nie ma kościołów i gdzie mieszkańcy nie słyszeli o Chrystusie. Ale są też już kapłani wychowani w tutejszych seminariach. Od pewnego czasu obserwujemy wzrost powołań do zgromadzeń i do diecezji. W naszym saletyńskim seminarium mamy 54 kleryków. Co ciekawe, malgascy księża nie tylko służą wiernym tutaj, ale już wyjeżdżają na misje: do Francji czy do Stanów Zjednoczonych – opowiada i cieszy się z 16 wyświęconych prezbiterów, w których formacji miał udział, pracując w seminarium przez pierwsze lata na Madagaskarze. Nie ma wątpliwości, że to również zasługa modlitw, które płyną z różnych miejsc, także z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, na drugi koniec świata.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.