Ponad 600 mieszkańców, którzy przewinęli się przez dom w Giezkowie, to historie dramatów i nawróceń. Dziękczynieniu mieszkańców i ich bliskich przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
Dnia 4 maja 2001 r. do zrujnowanego dworku w Giezkowie k. Koszalina przybyli chłopcy, którzy założyli pierwszą w Polsce wspólnotę Cenacolo. W ciągu 18 lat przez dom przewinęło się ponad 600 mężczyzn w wieku od 18 do 40 lat chcących wyrwać się z uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. Dziękczynienie Bogu za wszystkie łaski zanosili tu 4 maja br. obecni i byli mieszkańcy oraz ich bliscy. Rozpoczęli modlitwą różańcową, z którą powędrowali na ulice Giezkowa, by zwieńczyć jubileusz uczestnictwem we Mszy św. polowej pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Zadarki.
Ks. Wacław Grądalski, który założył tu pierwszy polski dom Cenacolo (obecnie to jeden z czterech w Polsce), wspomina dramatyczny stan budynku i przyległości. – Warunki były tragiczne. Gdy przyjechała s. Elwira, założycielka Cenacolo, i zobaczyła dworek, powiedziała: "to piękny dom: zniszczony tak jak oni". Wiedziała, że kiedy oni z tej ruiny stworzą coś pięknego, to uwierzą, że i ich zrujnowane życie może być piękne – wyjaśnia kapłan.
W homilii ks. Grądalski podkreślił novum spojrzenia na problem uzależnienia narkotykowego, które metodę stosowaną przez s. Elwirę, odróżnia od innych form terapeutycznych. – To nie jest terapia, tylko spotkanie z Bogiem. A jeśli człowiek Boga odnajdzie, zaczyna porządkować swoje życie w odniesieniu do Niego. Tu właśnie leży skuteczność terapii Cenacolo sięgająca 80 procent – wyjaśniał charyzmat prostej, włoskiej zakonnicy. – S. Elwiry nie interesowały używki, narkotyki, tylko człowiek. Ona wprowadziła metodę chrystoterapii – to Chrystus leczy.
Z tej metody skorzystało już 20 tys. osób na całym świecie. – To 20 tys. dowodów na opatrzność – powiedział na zakończenie Mszy św. bp Zadarko. – Cenacolo to dzieło, które uczy wiary w Pana Boga. To prawdziwe oblicze Kościoła, które zostało zranione przez grzech, ale zwyciężony miłosierdziem działającego Pana Jezusa.
Biskup podkreślał, że z historii Cenacolo przebija Boży plan. – To po to, żebyśmy odkryli, że Bóg jest miłością miłosierną, a polega ona na tym, że okazuje się ją człowiekowi, który na nią nie zasługuje. Bóg właśnie tak pochyla się nad nami, grzesznikami – powiedział, przyznając, że człowiek może tę miłość odrzucić. – I tak się niestety dzieje. Dopiero gdy odkryjemy cudowny blask miłości rozumiemy, że Bóg jest miłością, która naprawdę żyje i która chce, żebyśmy nią żyli.
W zdrowieniu ciała i ducha pomaga uzależnionym wspólnota: wspólne przebywanie, troska o siebie w wymiarze jeden na jednego (każdy otrzymuje tu swojego "anioła", który go nie odstępuje na krok), wspólna praca, umartwienie. Co więcej, tu życie celowo czyni się twardym: trzeba wstawać wcześnie rano, zaczynać dzień od adoracji, ciężko pracować, pościć. – Chodzi o to, by pokazać, że człowiek, który się nie stara, który szuka łatwego życia, traci wolną wolę. Skoro uzależnienie zbudowało się na poddawaniu się złym żądzom, egoizmowi, to człowieka ocala wybór czegoś trudnego: służby, cierpienia. To musi się jednak dokonać z własnego wolnego wyboru – tłumaczy ks. Grądalski.