Znów darłowiacy ćwiczyli w rodzinach, by wyśpiewać w kościele tradycyjne i autorskie pieśni bożonarodzeniowe.
Od trzech lat w parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Darłowie rodzice i dzieci, a także parafialne grupy muzyczne spotykają się, by kolędować przy żłóbku. W tym roku 5 stycznia przed mikrofonami stanęło 9 podmiotów muzycznych - zespoły i solista. Inicjatorka wydarzenia - s. Michalina Brożyńska - zaproponowała wybór pieśni mniej znanych, a niespodzianką były nowe kompozycje bożonarodzeniowe, jakie powstają w tej parafii.
- Wspólny śpiew bardzo jednoczy, scala ludzi, bo należy coś wykonać w jednym czasie, w tym samym rytmie, z jednym tekstem. I nawet nie będąc zawodowcem, można to robić z satysfakcją. Zwłaszcza ci, którym wydawało się, że im ze śpiewem nie po drodze, zdumiewają się na próbach, że jednak to coś dla nich - mówi s. Michalina. - I, co ważne, śpiew wiąże nas jako wspólnotę Kościoła. W dobie pandemii to ma znaczenie.
- My tu nie koncertujemy, tylko śpiewamy rodzinnie - podkreśla proboszcz parafii o. Wiesław Przybysz OFMConv, który sam również wziął gitarę, by wraz z rodziną zakonną wyśpiewać "Bracia, patrzcie jeno". - Przenosimy do kościoła z domów to, czym żyjemy w święta. Ta tradycja kolędowania parafialnego nas jednoczy i mamy nadzieję, że z roku na rok będzie się rozwijać - zaznacza.
Prowadząca wieczór kolęd Joanna Lebiedzka podkreśla wartość wieczoru, który angażuje wszystkie zespoły muzyczne w parafii oraz rodziny gotowe przygotować repertuar. To głównie rodziny z grup parafialnych - neokatechumenatu, Domowego Kościoła. - To wielka przyjemność i nie ma u nas Wigilii bez kolędy. W ten sposób przekazujemy dzieciom wiarę, bo przecież słuchając kolęd, one uczą się historii biblijnej - mówiła pani Joanna tuż przed tym, jak z mężem i synami wyśpiewała "Do szopy, hej, pasterze".
Jak przyznają niektóre żony, ich mężowie niekoniecznie mają dobry słuch, jednak po kilku próbach i oni dołączają do zespołu. Inni panowie przeciwnie - są wodzirejami w swoich rodzinach, grają na instrumentach, także tych nieznanych, jak charango przypominające małą, 10-strunową gitarę, na którym Piotr Trzpis wygrywa w gronie kilku rodzin "Przybieżeli do Betlejem". Łukasz Kowalski chwyta nie tylko za gitarę, ale kartkę papieru - sam komponuje pieśni o tematyce bożonarodzeniowej. Takich, powstałych na medytacji Pisma Świętego, utworów ma już na koncie 10.
Rodzina Piestraków stanęła do pastorałki "Uciekali, uciekali" w licznym gronie - rodzice i czwórka dzieci. Było trochę śmiechu podczas prób, gdy coś nie wychodziło głowie rodziny, ale nikomu to nie przeszkadza - stawiają na to, by był to czas luzu, a nie wyśrubowanych oczekiwań. - Odkąd zaczęły się kolędowe spotkania w parafii, nasza rodzina zawsze bierze w nich udział - mówi Aleksandra Piestrak. - Nasza najmłodsza córka ma 6 lat, więc dopiero w to wchodzi, ale już widać, że lubi to tak, jak my wszyscy. Myślę, że przez śpiew tych tekstów Ewangelia dociera mocniej do nas wszystkich, zwłaszcza do dzieci.