Nowy numer 13/2024 Archiwum

Ani węże, ani skorpiony

Choć bywa, że na podwórku czyhają na ewangelizatorów inne niebezpieczeństwa. Najczęściej jednak czekają na nich spragnieni Dobrej Nowiny mieszkańcy.

Bawią się z dziećmi, rozmawiają z dorosłymi. Stukają do wszystkich drzwi i błogosławią. Zapraszają do wspólnej modlitwy i do kościoła.

- Od lat prowadzimy systematyczną ewangelizację środowisk wiejskich. Chodzi o docieranie do miejsc, w których ludzie potrzebują przebudzenia w wierze, doświadczenia spotkania z Bogiem żywym, rozmów o wierze, a także dodania odwagi i nadziei - wyjaśnia ks. Radosław Siwiński, inicjator i koordynator Ewangelizacji Wioskowej.

Akcja, choć nie kusi ewangelizacyjnymi fajerwerkami, daje efekty.

Ani węże, ani skorpiony   Przed południem ewangelizatorzy bawią się z dziećmi dk. Juliusz Kisiel - Trudny jest pierwszy moment, bo nie wszyscy rozumieją, po co przychodzimy. Ale to, co zaczyna się od zaskoczenia, często przeradza się w wiele ciekawych rozmów, bywa, że kończących się spowiedzią. Doświadczamy, jak Jezus otwiera ludzi i działa w ich sercach - mówi ks. Kamil Sobiech z sąsiedniej diecezji pelplińskiej. Co roku stara się przyjechać na ewangelizację wsi choć na kilka dni. Przyznaje, że tu ewangelizator musi być gotowy na wszystko.

- W Ewangelii jest napisane, że nawet węże i skorpiony nie zaszkodzą... - śmieje się ks. Kamil. O rzucających się do nogawek psach jednak nic nie ma, a i to może spotkać głoszących po wiejskich obejściach. - Trochę lęku zostaje, ale przecież i taki pies może stać się pretekstem do dłuższej rozmowy - dodaje, mężnie ruszając do kolejnych domów w Żółtnicy, filii parafii w Gwdzie Wielkiej, do której w tym roku przybyli w lipcu ewangelizatorzy.

Lipcowa ekipa jest nietypowa, bo... w całości konsekrowana. Księdzu towarzyszy czterech diakonów, brat zakonny i zakonnica. Dla świeżo upieczonych diakonów ewangelizacja wsi to też „rozpoznanie terenu”.

- Nie wszędzie jest tak, jak u mnie w parafii, gdzie księża mają do pomocy siostry zakonne i świeckich, gdzie zawsze znajdzie się ktoś do czytania, śpiewania, służenia przy ołtarzu. Wiele parafii to niemal tereny misyjne, gdzie jeden ksiądz musi zająć się wszystkim i wszędzie dojechać. To odkrywanie realiów naszej diecezji, z którą chcemy się złączyć na zawsze - mówi dk. Jan Wojtczak. - Takie misje pokazują, jak bardzo potrzeba, żebyśmy wychodzili do ludzi, podejmowali inicjatywę, przekraczali siebie - zauważa.

W Żółtnicy bardzo na ewangelizatorów czekano. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z takich odwiedzin. Na wsi zawsze mamy co robić, ale aż chce się posłuchać, pomodlić razem. Potrzebujemy Kościoła, który wychodzi do nas, nie tylko czeka, który słucha i jest z nami - mówi Helena Malicka.

Od niedzieli do niedzieli ewangelizatorzy idą i sieją. W każdej wsi są tylko jeden dzień. Nie widzą efektów swojej pracy, ale są pewni, że Pan Bóg da wzrost zasianemu przez nich ziarnu.

W te wakacje, w sierpniu, ekipa ewangelizacyjna odwiedzi jeszcze Mielęcin. Organizatorem Ewangelizacji Wioskowej jest koszaliński Dom Miłosierdzia Bożego. Osoby, które chciałyby wziąć udział w ewangelizacji, mogą zgłaszać się telefonicznie pod nr.: 721 969 813 lub poprzez e-mail: ewangelizacja777@gmail.com.


Więcej o Ewangelizacji Wioskowej także w papierowym wydaniu "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" nr 29 na 22 lipca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy