Droga, która się nie kończy

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszaliński 34/2012

publikacja 23.08.2012 00:00

Po raz trzydziesty, a więc jubileuszowo, pielgrzymi z diecezji koszalińsko- -kołobrzeskiej dotarli do Częstochowy. Na różnych etapach pielgrzymiego szlaku było ich około sześciuset.

– Jesteście jak tęcza, znak przymierza, rozpięty na jasnogórskich wałach – witał różnobarwne grupy przeor klasztoru – Jesteście jak tęcza, znak przymierza, rozpięty na jasnogórskich wałach – witał różnobarwne grupy przeor klasztoru
Karolina Pawłowska

Dla niektórych z nich były to nawet trzy tygodnie nieustannej wędrówki, zmagania się ze sobą, pogodą, nierzadko bólem. – To wszystko mija, kiedy staje się przed Czarną Madonną – zapewniają uczestnicy Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę.

Świadkowie ze szlaku

– Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na wybranie się w drogę na tak długo, więc część pielgrzymowała tylko do Skrzatusza, albo do Gniezna, a część przyjechała choć na ostatni dzień – mówi ks. Antoni Tofil, kierownik diecezjalnej pielgrzymki. Ten ostatni etap przed wejściem na Jasną Górę razem z pielgrzymami wędrował również bp Edward Dajczak. On także przewodniczył Mszy św. na jasnogórskich wałach, sprawowanej dla przybywających tego dnia do Częstochowy pątników. – Tu pielgrzymka się nie kończy. Musicie wrócić do swoich domów i stać się świadkami, bowiem do nich należy zwycięstwo. Bądźcie świadkami Boga, który jest miłością – apelował do wielobarwnej rzeszy pielgrzymów. Dla ks. Antoniego Tofila jubileuszowa pielgrzymka to zarazem ostatnia, którą przygotowuje jako kierownik. Po dziesięciu latach stery koszalińsko-kołobrzeskiego wędrowania przejmuje ks. Tadeusz Kanthak. – To była dla mnie bardzo bogata dekada. Każda pielgrzymka zawsze była wyjątkowa, bo choć podobna trasa, to inni ludzie, inne wspomnienia – mówi ks. Antoni, który na pątniczym szlaku na Jasną Górę, jako pielgrzym, przewodnik, a w końcu kierownik spędził razem 30 lat. Zapewnia, że „zmiana warty” nie oznacza rozstania się ze szlakiem. – Na pewno pomogę ks. Tadeuszowi w przygotowaniach kolejnej pielgrzymki i będę chciał wyruszyć w drogę. Trochę lat minęło odkąd ostatni raz uczciwie maszerowałem przez całą trasę, ale myślę, że kiedy poćwiczę to nie dam plamy – przyznaje ze śmiechem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.