Mistrzowie z naszego podwórka

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 39/2012

publikacja 27.09.2012 00:00

Koszalińscy paraolimpijczycy. Kiedy wychodzą na stadion, pokazują, że w niczym nie ustępują w pełni sprawnym sportowcom. Ta sama wola walki, taka sama radość z wyniku lub gorycz porażki. I – jak udowodnili londyńczycy – te same sportowe emocje.

– Miasto nas docenia – mówili podczas spotkania z prezydentem Koszalina paraolimpijczycy Tomasz Rębisz (z lewej) i Maciej Sochal – Miasto nas docenia – mówili podczas spotkania z prezydentem Koszalina paraolimpijczycy Tomasz Rębisz (z lewej) i Maciej Sochal
Karolina Pawłowska

Także Koszalin ma swoich paraolimpijczyków, z których może być dumny. Tomasz Rębisz przywiózł z Londynu brązowy medal w pchnięciu kulą, natomiast Maciej Sochal w tej samej dyscyplinie ustanowił rekord Europy.

Rekord to za mało

Maciek nie ukrywa rozczarowania. Trudno mu się cieszyć z rekordu (9,18 m), kiedy w kolekcji brakuje tego najważniejszego medalu. Tym bardziej że zabrakło do niego tak niewiele – 40 centymetrów. Podczas zawodów udało mu się nawet przekroczyć granicę 10 metrów, ale rzut nie został uznany. – Trzeba brać się za treningi i przygotowywać do Rio de Janeiro – Maciek nie jest z tych, którzy mogą sobie odpuścić. Na siłowni, stadionie czy pływalni spędza po kilka godzin dziennie. O podwójnym złocie z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Dubaju zdążył zapomnieć. – Już w Londynie myślałem o tym, że muszę więcej pracować. Czwarte miejsce jest najgorsze dla sportowca. Niby wszyscy mówią, że to czołówka światowa, że rekord Europy. No fajnie, ale to nie medal – dodaje dwudziestopięciolatek. Marzy mu się też poprawienie dziewiątego miejsca w rzucie maczugą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.