Gdy „Fala” wymiatała ludzi z ulic…

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 48/2012

publikacja 29.11.2012 00:00

Były wesołe piosenki, nostalgiczne wiersze, a Szczepcio i Tońcio przekomarzali się charakterystycznym bałakiem, czyli gwarą batiarów z lwowskich ulic.

 Swoją lwowską historię opowiadała w tym roku dr Halina Bogucka Swoją lwowską historię opowiadała w tym roku dr Halina Bogucka
Karolina Pawłowska

Klimat rozśpiewanego miasta przybliżyły uczniom szczeglińskiej podstawówki opowiadania jego przedwojennych mieszkańców oraz zachowane, wyblakłe w większości, stare fotografie.

Z lalką na zesłanie Dla dr Haliny Boguckiej, lwowianki, dzieciństwo skończyło się 13 kwietnia 1940 r. Niespełna 10-letnią Halinkę razem z mamą i obiema babciami Sowieci zesłali do Kazachstanu.

– Wywieźli nas, bo byliśmy rodziną wojskowych. Nasi mężczyźni poszli na wojnę, tata i jego brat. Dziadek też włożył mundur, chociaż miał już 70 lat, i został zastępcą kwatermistrza. Kilka dni po wejściu Sowietów aresztowano go. Kiedy wyjeżdżałyśmy do Kazachstanu, dziadek podobno jeszcze żył. Po wojnie dowiedziałyśmy się, że zginął, kiedy Sowieci, wycofując się przed nadchodzącymi Niemcami, dokonywali masakr w więzieniach – przywołuje trudne wspomnienia, które mimo upływu lat wciąż budzą emocje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.