W rocznicę "Marszu śmierci"

Karolina Pawłowska

publikacja 09.02.2013 18:39

Minutą ciszy uczczono w Podborsku 68. rocznicę „Marszu śmierci”. W ten sposób upamiętniono więzionych w Stalagu Luft IV alianckich lotników.

W rocznicę "Marszu śmierci" Członkowie środkowopomorskich grup rekonstrukcyjnych chcą przywrócić pamięć o Stalagu Luft IV i więzionych tu lotnikach Karolina Pawłowska/GN

Organizatorem uroczystości było Bałtyckie Stowarzyszenie Miłośników Historii „Perun”, które chce przywrócić pamięć o tym miejscu. Od jesieni na terenie obozu członkowie grup rekonstrukcyjnych oczyszczają pozostałości obozowych baraków, zbierają pamiątki po jeńcach i ich strażnikach. Planują stworzenie izby pamięci oraz profesjonalnej ścieżki edukacyjnej.

Ewakuacja Stalagu Luft IV Kiefheide przeprowadzona została między 28 stycznia a 8 lutego 1945 r. 6 tys. jeńców, przez zimowe tygodnie, pieszo maszerowało do Niemiec. Ci, którzy przeżyli wielotygodniową wędrówkę, nazywają ją „Marszem śmierci”. – W niecałe trzy miesiące pokonali prawie 1000 km, w ciężkich, zimowych warunkach, przy temperaturze minus 15 stopni, bez zimowej odzieży. Wielu z nich nie przeżyło tego marszu z powodu głodu, wycieńczenia, chorób. Nie wolno nam o tym zapomnieć. Chcemy oddać cześć im, a także innym poległym na wszystkich frontach II wojny światowej – wyjaśnia Paweł Urbaniak, inicjator akcji przywracania pamięci o stalagu.

Oprócz rekonstruktorów w uroczystości uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych gminy Tychowo. Bronisław Gajewski, pasjonat dziejów regionu, uważa, że pamięć o takich miejscach jest ważna dla lokalnej społeczności, a także pomaga młodych uczyć historii. – Część młodzieży interesuje się tym, wszystko zależy od nauczycieli i rodziców, żeby zaszczepić tę pasję. Te ziemie kryją wiele ciekawostek, które są mało znane, a warto je poznawać. Choćby losy tutejszych właścicieli ziemskich von Kleistów, rodzin antyhitlerowskich, które, choć same ewangelickie, głosowały na katolików, żeby nie popierać nazistów. Albo żydowskiej rodziny Levich z Połczyna-Zdroju, której członkowie czuli się obywatelami niemieckimi, choć Niemcy nie chcieli ich zaakceptować – mówi.

– W Ameryce chyba bardziej pamiętają o tym miejscu niż u nas – diagnozuje Zygmunt Wujek, koszaliński rzeźbiarz, autor pomnika upamiętniającego jeńców z podborskiego obozu. – Jesienią ubiegłego roku wykonałem w brązie odlew głowy, która znajduje się na tym pomniku. Trafiła ona do muzeum lotnictwa w Savannah. Odbyła się wzruszająca uroczystość. Uczestniczyło w niej 160 lotników, byłych jeńców. Ale to pokolenie odchodzi i to jest ostatni czas, żeby mówić ze świadkami o II wojnie światowej. Ta ziemia jest bogata w historyczne wydarzenia. To dobry czas, żeby porządkować pamięć – dodaje.

Miłośnicy historii zaprezentowali także przedmioty, które udało im się odnaleźć podczas prac porządkowych. Wśród nich jest wieczko papierośnicy z wygrawerowanym nazwiskiem właściciela. Należała ona do sierżanta A. E. Graya. Jak udało się ustalić rekonstruktorom, był on pilotem w 611. Dywizjonie Myśliwskim RAF. Allan Gray przeżył „Marsz śmierci” i powrócił do Wielkiej Brytanii 22 kwietnia 1945 r.

Stalag Luft IV Gross Tychow założony został w kwietniu 1944 r. jako filia obozu jenieckiego w Żaganiu. Obóz był przeznaczony dla lotników zestrzelonych podczas działań nad Europą. Według obozowej ewidencji, na dzień 1 stycznia 1945 r. w obozie przebywało 8708 Amerykanów, 902 lotników RAF i 132 Rosjan. Wśród Brytyjczyków z RAF byli m.in. Kanadyjczycy, Australijczycy, a także 58 Polaków.