Niedziela Palmowa na... biało

Karolina Pawłowska

publikacja 24.03.2013 19:41

Takiej Niedzieli Palmowej w Szczecinku jeszcze nie było. Mieszkańców zaskoczyła nie tylko śnieżyca. Na szczęście nie udaremniła barwnego i rozśpiewanego korowodu z palmami.

Niedziela Palmowa na... biało Aktorzy z parafii św. Franciszka, zanim zaprosili mieszkańców Szczecinka na inscenizację Ostatniej Wieczerzy, wyruszyli w rozśpiewanym Orszaku Niedzieli Palmowej Karolina Pawłowska/GN

Orszak Niedzieli Palmowej zorganizowano w mieście po raz pierwszy. – Ośmielił nas Orszak Trzech Króli, z którym w tym roku także debiutowaliśmy. Chcieliśmy zaprosić mieszkańców Szczecinka do radosnego wyrażenia swojej wiary na ulicach. Chrześcijaństwo to przecież religia radości – wyjaśnia ks. Marek Kowalewski, proboszcz z parafii pw. św. Franciszka, inicjator szczecineckiego maszerowania. Podobnie, jak podczas styczniowego wydarzenia, także i teraz dopisały frekwencja i dobre humory uczestników orszaku.

Wyruszyli z parafii pw. Ducha Świętego w samo południe. Nie zaważając na padający śnieg, dzielnie przemaszerowali z Apostołami i Panem Jezusem do kościoła Mariackiego i dalej na plac Wolności. Po drodze byli świadkami ewangelicznych scenek. Przygotowali je ci sami aktorzy od św. Franciszka, którzy wieczorem wcielili się w uczestników inscenizacji Wielkiego Czwartku, zaprezentowanej w kinie „Wolność”. W odgrywanie scenek włączyli się również m.in. oo. redemptoryści i duszpasterze z kościoła Mariackiego (z brawurową kreacją proboszcza ks. Tadeusza Wilka, odgrywającego z wielkim zaangażowaniem rolę Annasza) oraz siostry służebniczki i niepokalanki.

Przed ratuszem na wszystkich uczestników orszaku czekały dalsze atrakcje – koncert zespołu Swojacy oraz rozstrzygnięcie konkursu na najpiękniejszą i największą palmę. Mimo że do tegorocznego rekordu Polski sporo szczecineckim palmom brakowało, rozmiary niektórych z nich były naprawdę imponujące. Zwycięska palma mierzyła 6,7 m!

– Tak naprawdę nie wprowadzamy żadnej nowinki. Takie orszaki są wpisane w naszą polska tradycję, tyle że tak łatwo o niej zapominamy. Chętniej sięgamy po to, co z Zachodu, obce nam Halloween czy walentynki, a zapominamy o tym, co nasze, rodzime i piękne – podsumowuje Jadwiga Nowak, współscenarzysta i reżyser inscenizacji.