Ona się uśmiecha

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 14.08.2013 23:25

O tym, że pieta wcale nie jest smutna i o pewnych "problemach" z adresem do Matki Bożej mówi ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor WSD w Koszalinie.

Ona się uśmiecha ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor WSD w Koszalinie ks. Wojciech Parfianowicz /GN

Ks. Wojciech Parfianowicz: Jak się księdzu podoba nasza skrzatuska pieta?

Ks. Wojciech Wójtowicz: - Całkiem niedawno, w kontekście jej renowacji, odkryłem ciekawy wymiar symboliczny tej rzeźby. To jest naprawdę Matka Boża dla Kościoła koszalińsko - kołobrzeskiego. To nie jest przypadek, że mamy akurat taką pietę. Oczywiście to typ figury, która oznacza jakąś żałobę, ból. Ale patrząc na naszą pietę, widzę dwa elementy. Z jednej strony jest Jezus, który jest martwy, a więc oznacza cierpienie. Z drugiej strony mamy Matkę Bożą, która, jak się jej przypatrzeć, jest jednak uśmiechnięta, pełna nadziei. Dlatego właśnie pomyślałem, że jest to Maryja dla nas. Bo właśnie z jednej strony nasza diecezja to Kościół utrudzony, dotknięty różnymi boleściami, także w wymiarze społecznym; przecież jest u nas wiele bezrobocia, mamy ciągle niski procent ludzi chodzących do kościoła; także historia tych ziem jest bardzo skomplikowana, wielu ludzi ostatnio wyjechało stąd za pracą. Doświadczamy więc w jakimś sensie takiego umierania. Ale z drugiej strony ten Kościół, który ma niełatwą historię i niełatwą sytuację dzisiaj, zaproszony jest do uśmiechu, do patrzenia w przyszłość z nadzieją. Zresztą ciągle dzieje się u nas wiele dobra. A więc patrząc na naszą pietę widzę: boleść, smutek i trwogę ale także nadzieję, która nie gaśnie i wręcz nawet uśmiech.

Można chyba powiedzieć, że właśnie to, co dzieje się ostatnio w Skrzatuszu to taka iskra nadziei dla naszej diecezji.

- W ostatnich latach miałem okazję brać udział w organizacji skrzatuskich czuwań dla młodzieży i zauważyłem, że bardzo wielu ludzi przyjeżdża na nie z bardzo głębokich pobudek. Są dobre spowiedzi, jest wiele pięknej modlitwy. Oczywiście pojawiają się też tacy, którzy przyjeżdżają do Skrzatusza chyba tylko po to, żeby wyrwać się z domu. Jednak choćby w zeszłym roku, z pięciu tysięcy uczestników zdecydowana większość wiedziała, po co tam jest. Skrzatusz stał się w naszej diecezji czynnikiem wspólnototwórczym dla młodzieży. Młodzi ludzie, którzy pochodzą często ze środowisk, w których wiara jest wykpiwana, lekceważona, marginalizowana, przez co czują się osamotnieni, zostają na takim czuwaniu pokrzepieni. Przekonują się, że takich jak oni są jednak setki, a nawet tysiące.

W tym roku zarówno czuwanie młodych, jak i sam odpust następnego dnia, będą wyjątkowe. Gościć będziemy oo. Enrique i Antonello, których znamy już z zeszłorocznego 40-lecia diecezji.

- Ojcowie Enrique i Antonello są bardzo pokorni i na pewno nie przysłonią sobą istoty tego spotkania. Przez swoją charyzmatyczność i żarliwość w głoszeniu pomogą nam wszystkim doświadczyć Boga żywego. Ale to na pewno nie będzie święto Enrique i Antonello, ale święto Matki Bożej.

Jak by ksiądz scharakteryzował swoją osobistą relację do Matki Bożej?

- Moją maryjność od pewnego czasu kształtują słowa św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, który napisał: "Mówisz Maryja, Ona powie Bóg" (Traktat o prawdziwym nabożeństwie..., nr 225). Maryja niczego nie zatrzymuje dla siebie. Każde uwielbienie, każde dziękczynienie, każda prośba, które adresujemy do Niej, ostatecznie trafiają do Serca Jej Syna. Przez Maryję mamy przystęp do samej Trójcy Świętej.

Czyli prawdziwa maryjność nie przesłania Chrystusa?

- Zdecydowanie nie.

Czy ma ksiądz jakieś szczególne intencje na tegoroczny jubileuszowy odpust w Skrzatuszu?

- Od niedawna jestem rektorem naszego seminarium. Moim marzeniem, jako formatora, jest też to, żeby w tamtym miejscu, w Skrzatuszu, płynęła modlitwa o powołania kapłańskie. Zachęcam do tego wszystkich, którzy tam będą pielgrzymować.