Już ćwiczą

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 31.08.2013 20:14

Potrafią robić dużo "Bożego hałasu". Diakonia muzyczna spotkała się w koszalińskim Wyższym Seminarium Duchownym na warsztatach przed skrzatuskim czuwaniem młodzieży.

Już ćwiczą   W jednej z sal w Seminarium. ks. Wojciech Parfianowicz /GN Nazywają się "Tyle dobrego". Genezę takiej nazwy w prosty sposób tłumaczy ks. Arkadiusz Oslislok, opiekun muzyczny i duchowy grupy: - Tu się naprawdę dzieje tyle dobrego, że... I wszystko jasne.

Zjeżdżają się z całej diecezji. Jest wśród nich kilku instrumentalistów i cały zastęp śpiewających. W sumie 60 osób. - U nas nie ma problemu, żeby znaleźć chętnych. Problem jest raczej w tym, że chętnych jest więcej niż miejsc. Niestety scena w Skrzatuszu ma swoje ograniczenia więc mamy 60 miejsc w diakonii. Chętnych było więcej. Może trzeba będzie pomyśleć w przyszłości o czymś, żebyśmy nie musieli się ograniczać - mówi ks. Arek.

Trzy dni spędzone w seminarium to nie wakacje. Jest mnóstwo pracy, żeby dobrze przygotować stronę muzyczną czuwania. - Mamy tu wiele godzin typowo warsztatowych. Ale to potem procentuje. Tworzy się takie "Boże synchro". Tzn. wiemy, że możemy na siebie liczyć, że w każdej chwili jesteśmy w stanie rozpocząć śpiew - tłumaczy kapłan.

- Co roku staramy się wprowadzać nowości. Oprócz piosenek bardziej ambitnych, są też kawałki określane mianem "zaczepników". To są takie krótkie, ale bardzo intensywne, angażujące wszystkich piosenki, które się nie tylko śpiewa ale i nawet tańczy. Oprócz nas będzie też zespół "Armia Dzieci" z Lublina. My animujemy drugą konferencję ojców Enrique i Antonello, nabożeństwo z uwielbieniem i Eucharystię. - dodaje ks. Arek.

(Na kolejnej stronie: video z próby)

Już ćwiczą   W jednej z sal w Seminarium. ks. Wojciech Parfianowicz /GN Sami uczestnicy warsztatów doskonale rozumieją, po co na nie przyjeżdżają:

 - Niesamowite jest tutaj doświadczenie modlitwy śpiewem. Z jednej strony to daje wiele mnie samej, ale też jestem świadoma, że tym, co robimy, pomagamy innym. To nie jest koncertowanie. Śpiewamy przede wszystkim na chwałę Bożą i animujemy śpiew na czuwaniu, a nie występujemy - mówi Gosia Skrzyniarz ze Sławoborza.

- Pan Bóg obdarzył mnie słuchem więc po prostu chcę się tym dzielić. W ogóle nie jestem zmęczona tymi próbami. Ja do samego Skrzatusza codziennie będę ćwiczyła te piosenki - zapewnia Michalina Kołtowska z Koszalina.

- To nie jest takie śpiewanie, jak przy ognisku, gdzie nie jest ważne, jak to wyjdzie. Tutaj śpiewamy w harmonii. Każdy słucha siebie nawzajem, żeby to wszystko razem jakoś brzmiało. Bo śpiewamy dla Pana Boga, ale musimy też pociągnąć ludzi, żeby poszli za nami i też śpiewali - tłumaczy Kasia Baj ze Słupska.

- Muzyka pomaga dzielić się radością, energią. Ale tutaj to śpiewanie jest jednak inne. Ja śpiewam w zasadzie wszędzie. Np. ostatnio na praktykach śpiewaliśmy sobie piosenki z repertuaru Dżemu czy inne. Nagle przyjeżdżam tutaj i zaczyna się coś innego. Trzeba się naprawdę postarać, bo może przez ten śpiew, tam w Skrzatuszu pomożemy komuś się... pomodlić. To jest właśnie ta różnica - zauważa Jarek z Gdyni.

- Przyjeżdżają tu młodzi ludzie, którzy są na różnych etapach swojej duchowości. Dlatego oprócz tej strony technicznej, muzycznej, instrumentalnej, to nasze trzydniowe spotkanie to także warsztaty duchowe. Rozpoczynamy dzień Godzinkami, albo Jutrznią. Jest adoracja - np. wczoraj całą godzinę siedzieliśmy w ciszy przed Jezusem. Czasami chcemy też trochę posłuchać, a nie robić tylko ten "Boży hałas". Jest też oczywiście Eucharystia - podsumowuje ks. Oslislok.

Zapraszamy do obejrzenia krótkiego video z próby diakonii.

(Na kolejnej stronie pewna ciekawostka, którą po prostu trzeba zobaczyć)

Diakonia "Tyle dobrego"
Podczas próby 31 sierpnia 2013.
ks. Wojciech Parfianowicz /GN

Już ćwiczą   25 lat temu. Archiwum Salezjańskie Inspektorii Pilskiej

Na zdjęciu obok widać ks. Arka Oslisloka, dzisiejszego opiekuna diakonii, wtedy jeszcze nie księdza, jak 25 lat temu podczas pamiętnych dni koronacyjnych już gra na gitarze i prowadzi śpiew. Do zdjęcia udało nam się dotrzeć dzięki Archiwum Salezjańskiemu Inspektorii Pilskiej. 

Jeśli ktoś jeszcze rozpoznaje się na tym zdjęciu i chce nam o tym opowiedzieć, zapraszamy. Będzie czekał mały upominek od Redakcji.