Bp Edward Dajczak: Warto było zmoknąć

Justyna Liptak

publikacja 01.09.2013 17:53

Pasterz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej o wrażeniach z „Marszu dla Jezusa” w Słupsku.

Bp Edward Dajczak na scenie na Placu Zwycięstwa, gdzie zakończył się "Marsz dla Jezusa". Uczestnicy zaśpiewali tam m.in. "Abba Ojcze". Bp Edward Dajczak na scenie na Placu Zwycięstwa, gdzie zakończył się "Marsz dla Jezusa". Uczestnicy zaśpiewali tam m.in. "Abba Ojcze".
Justyna Liptak /GN

Justyna Liptak: Podczas Marszu dla Jezusa mocno padało. Wszyscy uczestnicy, także Ksiądz Biskup, przemokli. Warto ryzykować zdrowie, by maszerować w takim deszczu?

Bp Edward Dajczak: - Mógłbym zmoknąć jeszcze dwa razy, za ten Marsz i za jego uczestników. Ludzie, którzy maszerowali ulicami Słupska to ta część Kościoła, która rozumie, że Jezusa nie ma się tylko dla siebie, lecz trzeba się nim dzielić z innymi. Takie Marsze pomagają ludziom wyzbyć się egoizmu. Bo nie wystarczy, że między mną i Jezusem jest OK. Musi być w porządku także między mną a drugim człowiekiem. Dlatego właśnie warto było być na tym Marszu, by budować relacje z innymi ludźmi.

 

Spodziewał się Ksiądz Biskup aż tylu uczestników?

- Nie. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem te tłumy. Ucieszyło mnie także to, że wszyscy byli bardzo radośni. To pokazuje, że chrześcijaństwo jest żywe i dynamiczne. Jestem dumny, że choć padał rzęsisty deszcz większość uczestników przeszła całą trasę. A ci, którzy wcześniej z niej zeszli, niech żałują! (śmiech).