O Skrzatuskiej Pani na dwa głosy

Karolina Pawłowska

publikacja 01.09.2013 21:04

Kamila i Paweł Marsiccy, rodzice 9-miesięcznej Tosi, Skrzatusz najczęściej czytają przez pryzmat Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, w którym aktywnie działają. Ostatnie dni to dla nich obydwojga apogeum przygotowań. Ze Skrzatuską Panią łączy ich jednak dużo więcej. Opowiadają o tym na dwa głosy.

O Skrzatuskiej Pani na dwa głosy Kamila i Paweł zawierzyli swoje małżeństwo i córeczkę Matce Bożej ze Skrzatusza Archiwum domowe

Paweł: Byliśmy świeżo po ślubie, kiedy przeprowadzana była akcja na 40-lecie z modlitwą za diecezję. Tekst tej modlitwy otrzymaliśmy na odwrocie obrazka z Matką Bożą Bolesną, Skrzatuską Panią. Postanowiliśmy odmawiać ją razem i modlitwa ta stała się naszą modlitwą małżeńską. Codziennie klękaliśmy razem z tym obrazkiem w ręku i prosiliśmy Matkę Boską ze Skrzatusza o opiekę nad naszą rodziną. I o potomstwo…

Kamila: No i wymodliliśmy sobie u Skrztauskiej Pani naszą Tosię…

Tak to czujemy właśnie, że Ona opiekowała się nami przez całą ciążę, zadbała o szczęśliwe rozwiązanie, a i teraz to Jej opieki zasługa, że Tosia jest takim cudownym, zdrowym dzieckiem.

To tak, jakby obydwojgu nam Matka Boża położyła ręce na ramionach i powiedziała, że wszystko będzie dobrze.

Zawierzyliśmy Maryi siebie i naszą córeczkę. A to, że Tosia urodziła się 2 grudnia, na początku Adwentu… jest dla nas dodatkowym pięknym znakiem opieki Matczynej.

- W tej modlitwie wspomagali nas nasi przyjaciele. Oni również prosili u Matki Bożej za naszą trójką. Czuliśmy to bardzo.

Najbardziej chyba wtedy, gdy Kamila z Tosią w brzuszku, dawał świadectwo podczas ubiegłorocznego Spotkania Młodzieży.

Biskup wówczas zapraszał młodych do sięgnięcia po różańce. A żeby pomóc im w tym o każdej tajemnicy miał ktoś dać świadectwo.

- Miałam mówić o Zwiastowaniu. Ale nic nie pamiętam! (śmiech). Dopiero potem Paweł mi opowiadał i zobaczyłam nagranie. Wtedy na scenie hormony tak mi buzowały, łzy wzruszenia stały w oczach, że ledwie mogłam utrzymać mikrofon w ręku.

Poczułam wtedy moc modlitwy Kościoła.

- Teraz wracamy do tej modlitwy. Bo to nie tak, że zapomnieliśmy o Matce Bożej, czy zaniedbaliśmy modlitwę, ale kiedy pojawia się na świecie maleńka istotka, to trzeba na nowo poukładać swoje życie. I na nowo je zorganizować.

- Pierwsze miesiące były dla mnie bardzo trudne. Bo nie zawsze mogłam na przykład być na Eucharystii. W środku zimy z maleńkim dzieckiem bywa to trudne do zorganizowania. Ciężko mi z tym było. Ale za to, jak bardzo się cieszyłam, kiedy przyszła wiosna! Potem była piękna spowiedź i poczułam się, jakbym wróciła do ludzi. Wróciliśmy też do systematycznej modlitwy.

- A w Skrzatuszu? W Skrzatuszu czuje się moc modlitwy Kościoła. To się po prostu czuje. Kiedy kilka tysięcy osób obok ciebie z taką samą ufnością jak ty klęka przed Maryją i prosi o Jej wstawiennictwo.

- Jest jeszcze jedno: wspólnota i braterstwo. Wiem, że ten człowiek, który stoi obok mnie, choć wcale go nie znam, jest moim bratem, moją siostrą w Chrystusie.

Jesteśmy różni, ale mamy jednego Ojca i jeden cel: zbawienie.

- Mnie w tym roku najprawdopodobniej w Skrzatuszu nie będzie. Z racji obowiązków w krajowej radzie KSM-u akurat w ten wrześniowy weekend musze być na sesji krajowej, na której będziemy przygotowywać się do światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Kamila będzie reprezentować więc naszą trójkę sama.

- A ja, razem z KSM-owiczami będę pracować. Będziemy odpowiadać za porządek między namiotem a sanktuarium. Najprawdopodobniej więc będzie bardzo pracowicie. Za każdym razem jest coś do roboty dla KSM-u (śmiech). Ale nie mam wątpliwości, że uda mi się choć na chwilę zaszyć się w sanktuarium, klęknąć i zapatrzeć w twarz Maryi. Poczuć, że wciąż, na zawsze, będzie przy nas.