Remontował kościoły i... wspólnoty

Karolina Pawłowska

publikacja 29.10.2013 01:38

Na początku roku pożegnaliśmy ks. prałata Józefa Słowika, wieloletniego kustosza diecezjalnego sanktuarium w Skrzatuszu.

Remontował kościoły i... wspólnoty Ks. Józef pochowany został przy skrzatuskim sanktuarium, któremu poświęcił ostatnie lata swojego życia Karolina Pawłowska /GN

Emerytowany kustosz sanktuarium Matki Bożej Bolesnej zmarł tuż na progu rozpoczynającego się w diecezji Roku Skrzatuskiego.

Duszpasterzował w ukochanej przez siebie świątyni od 2001 r. – przez dekadę jako proboszcz i kustosz sanktuarium, a przez ostatnie miesiące życia jako emeryt, pomagając i pełniąc posługę dekanalnego ojca duchownego.

Ksiądz Józef urodził się 21 sierpnia 1939 r. w Aleksandrowie. Po ukończeniu szkoły średniej w roku 1958, rozpoczął nowicjat i studia seminaryjne w Wyższym Seminarium Duchownym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Ząbkowicach Śl. i w Ołtarzewie. Święcenia kapłańskie przyjął 20 czerwca 1965 r. w Ołtarzewie, jak ksiądz pallotyn. Od czasu przyjęcie święceń pracował nieprzerwanie na różnych placówkach duszpasterskich. 

W czerwcu 1978 r. zwrócił się do biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej z prośbą  o przejście do kleru diecezjalnego i podjęcie pracy duszpasterskiej na terenie tej diecezji. Po upłynięciu próbnego okresu trzech lat i za zgodą Rady Prowincjalnej Księży Pallotynów, ks. Józef Słowik dekretem z dnia 15 czerwca 1981 r. został inkardynowany do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Oprócz normalnej pracy duszpasterskiej włożył wiele trudu w remonty kościołów. Tak było we Wrzosowie, Karlinie, Starej Łubiance czy w Skrzatuszu. 

Interesował się również duszpasterstwem rodzin. W tym celu zaocznie studiował na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Studia te zwieńczył tytułem magistra. Z tej racji był też wielokrotnie dekanalnym duszpasterzem rodzin. Głosił również wiele rekolekcji parafialnych.

- Był wspaniałym gospodarzem w parafii, włożył wiele wysiłku nie tylko w remonty, ale i w zbudowanie wspólnoty. Do dzisiaj wszyscy pamiętają, jak zjednoczył nas wokół peregrynującego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej - wspomina pani Bożena z Karlina.

Tak też pamięta go najbliższa rodzina. - Był bardzo rodzinny, scalał nas. A my staraliśmy się mu pomagać w jego kapłańskiej drodze. Tata mój, póki jeszcze żył, pomagał mu budować we Wrzosowie plebanię, potem jeździliśmy do Koszalina i do Karlina - mówi Wanda Zdanowicz, bratanica kapłana.

Ks. Józef zmarł 8 stycznia 2013 r. w szpitalu w Chodzieży. Pochowany został przy skrzatuskiej świątyni.