Cmentarze wojenne. Borne Sulinowo

Justyna Steranka

publikacja 31.10.2013 12:23

Na cmentarzu obozu Stalag 302 leżą żołnierze Armii Czerwonej. W czasie prac ekshumacyjnych znaleziono tam też pamiętniki w języku polskim.

Cmentarze wojenne. Borne Sulinowo Ciała żołnierzy znajdują się w 560 zbiorowych mogiłach. Justyna Steranka /GN

Cmentarz jeniecki w Bornem Sulinowie powstał w 1941r. Jeszcze niedawno nie było tam po nim ani śladu. Dopiero kiedy znaleźli się ludzie, którzy zainteresowali się historią tego miejsca, postawiono brzozowe krzyże i zaczęto dbać o pamięć tych, którzy tu spoczywają.

Cmentarz pochodzi z okresu II wojny światowej, kiedy były tu niemieckie obozy dla jeńców. Na powierzchni pół hektara leży ok. 10 tys. żołnierzy. - W większości leżą tu żołnierze Armii Czerwonej różnych narodowości -  mówi dr Tomasz Skowronek, historyk, mieszkaniec Bornego Sulinowa. Jest w grupie osób, która postanowiła zbadać to miejsce i odkryć tożsamość pochowanych tu żołnierzy.

- W czasie poszukiwań, w wyniku prac ekshumacyjnych znaleziono tu 2 pamiętniki napisane w języku polskim z tego obozu. Ponadto, po elementach umundurowania, które w czasie tych prac odkopano można się domyślać, że byli tu też cywile i żołnierze innych armii - dodaje.

Kiedy odkryto ten cmentarz, spoczywający na nich żołnierze i cywile byli anonimowi. To się jednak zmieniło. - Okazało się, że w Moskwie są kartoteki z tego obozu - Stalagu 302. Rodziny zmarłych zaczęły interesować się tym miejscem. Przyjeżdżają tu i utrzymujemy z nimi kontakt - wyjaśnia dr Skowronek. - W grobach znaleziono też 97 niemieckich, obozowych nieśmiertelników. Umieściliśmy ich zdjęcia na portalu społecznościowym w Rosji i w ciągu 24h odezwały się osoby, które miały łącznie 74 niemieckie kartoteki z tego obozu. Następnego dnia skontaktowały się z nami 32 rodziny - przyznaje.

To było 7 lat temu. Dziś ilość zidentyfikowanych na cmentarzu osób przekracza 5 tys.

O pamięć o zmarłych dba się tutaj bez przerwy. Ludzie przynoszą znicze, przyjeżdża tu też ksiądz. Mieszkańcy okazują w ten sposób szacunek, który należy się każdemu człowiekowi. To miejsce jest jednak ważne przede wszystkim dla tych, którzy odnaleźli tu swoich zaginionych ojców i dziadków. - Pewnego dnia na grób ojca przyjechała tu córka, która go nie znała. Z dokumentów, które odnaleźliśmy okazało się, że po pierwszym dniu walki na froncie dostał się do niewoli. Miał 19 lat, być może nie oddał żadnego strzału, trafił do tego Stalagu i zmarł - tłumaczy dr Skowronek. - Dla jego córki znalezienie grobu ojca po kilkudziesięciu latach to niewiarygodne przeżycie - dodaje.

- Jestem przekonany, że dla tych rodzin to bardzo ważne. Ja z nimi się spotykam, przyjeżdżam tu i wielokrotnie byłem świadkiem wzruszających scen, kiedy zabierali ziemię z grobu ojca czy dziadka. Czasem mnie też się łza w oku kręci - przyznaje.

Niebawem ma tu powstać trasa edukacyjno-historyczna, która będzie przybliżać historię tego miejsca. - Chcemy o tym, mówić, bo to może być jakaś przestroga. Tak naprawdę wszyscy, którzy tu leżą, byli ofiarami tej fatalnej historii, jaką była II wojna światowa - kończy historyk.