Pamięć o tym, co było. Krępa Słupska

Karolina Pawłowska

publikacja 14.11.2013 16:31

Przywracając pamięć o przedwojennym cmentarzu w podsłupskiej Krępie, mieszkańcy dowiedzieli się sporo o przeszłości swojej wsi, a także… o sobie samych.

Pamięć o tym, co było. Krępa Słupska Kwiaty i znicze na wysprzątanym przedwojennym cmentarzu świadczą o dumie dzisiejszych mieszkańców z historii wsi Karolina Pawłowska /GN

Przed dwoma laty mieszkańcom Krępy udało się zorganizować i wspólnymi siłami doprowadzić do porządku dawno zapomniany cmentarz znajdujący się w centrum wsi. Przez pół roku raz lub dwa razy w tygodniu pracowali ramię w ramię wycinając część drzew i krzewów, które zamieniły przedwojenną nekropolię w zarośnięty zagajnik, sprzątali śmieci, grabili liście. A także przywracali pamięć o swoich przedwojennych poprzednikach.

Dzieci i młodzież podczas wakacji szperały w Archiwum, Urzędzie Ochrony Zabytków w Słupsku oraz na spotkania z najstarszymi mieszkańcami Krępy Słupskiej. Dzięki współpracy między zaangażowanymi w działania przy cmentarzu mieszkańcami udało się nawet nawiązać kontakt z wnuczką ostatniego właściciela Krępy, dr Paula Gentha, która przekazała nowe dokumenty mówiące o historii wsi sprzed II wojny światowej, jak również zdjęcia z rodzinnego albumu Genthów.

Cmentarz założony został wg dokumentów w połowie XIX w. Chowani byli tam mieszkańcy Krępy, nie tylko Niemcy, ale i Rosjanie oraz Polacy. Przypominają o nich odnalezione podczas prac nagrobki, poddane opiece fachowców, ogrodzone, lub z pieczołowitością pozbierane pokruszone odłamki, złożone pod starym dębem, pamiętającym tych, który spoczęli na krępskim cmentarzu.

Zachował się m.in. pomnik, który postawiono Erichowi Wittowi, członkowi zamożnej rodziny młynarskiej, który zginął we Francji w 1917 r. służąc jako sanitariusz. Potomkowie tej rodziny od lat odwiedzali to miejsce, mając świadomość pochówku na nim ich najbliższych. Dopiero akcja z 2011 r. dała im namacalny dowód w postaci kamienia nagrobnego.

Inicjatorem przedsięwzięcia było lokalne Stowarzyszeni „Nasz Krępa”, realizując projekt "Cmentarz poniemiecki - dziedzictwo niczyje".

To, co początkowo miało jedynie służyć otoczeniu opieką opustoszałego cmentarza i stworzeniu lapidarium, dzięki zaangażowaniu mieszkańców nabrało zupełnie innego, głębszego wymiaru, procentującego teraz kolejnymi przedsięwzięciami i poczuciem dumy z historii miejscowości.

Dzisiaj pięknie wysprzątana nekropolia, którą – sądząc po ilości zniczy – odwiedzają współcześni mieszkańcy wsi, stanowi jeden z elementów na ścieżce spacerowo-dydaktycznej „Śladami Księżniczki von Krampe”.

Ta „księżniczka” jak zwykli nazywać ją mieszkańcy, to żona ostatniego właściciela Krępy, Margarete Genth. Także i ona znalazła miejsce spoczynku w swojej wsi. Jej nagrobek jednak nie znajduje się na cmentarzu. Można go znaleźć w położonym w pobliżu lasku. Na wniesieniu, w miejscu, gdzie zwykła przychodzić haftować i podziwiać roztaczający się stamtąd widok, stoi sporych rozmiarów kamień. Wskazuje on miejsce pochówku Margarete.

Na głazie i tuż przy nim jej potomkowie sprawili tabliczki z nazwiskami innych zmarłych członków rodziny Genthów.

Na krępskim cmentarzu jest także pamiątkowy kamień, którym mieszkańcy postanowili uhonorować zmarłego pod koniec ubiegłego roku Stanisława Szpilewskiego, słupskiego konserwatora i muzealnika, który pomógł mieszkańcom Krępy w realizacji ich projektu.