Nie w okazałej katedrze, lecz w małym, wiejskim kościółku. Święcenia kapłańskie benedyktyńskiego mnicha miały niepowtarzalny charakter.
Klasztor i kościół w Starym Krakowie. – Tworzymy zalążki wspólnoty i patrzmy, czy coś z tego wyrośnie, czy nie, tzn. czy Pan Bóg powoła do niej jakichś ludzi – mówi o. Piotr
ks. Wojciech Parfianowicz /GN
Choć w nazwie tego miejsca jest „Kraków”, zamku tam nie uświadczysz. Mowa o Starym Krakowie, niewielkiej miejscowości w gminie Sławno, gdzie od trzech lat tworzy się wspólnota benedyktyńska. Dwóch braci i trzeci, który im się przygląda, kontemplują Boga i hodują kozy i kury. Można więc powiedzieć, że są jedną nogą w niebie, a drugą mocno na ziemi.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.