Trzej Królowie nad Słupią

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 06.01.2014 19:08

Historyczne świętowanie w Słupsku. Ulicami przeszedł pierwszy w dziejach miasta Orszak Trzech Króli.

Trzej Królowie nad Słupią W orszaku wzięło udział kilka tysięcy osób Mateusz Sienkiewicz

W kilkukilometrowy przemarsz przez centrum miasta wybrała się kilkutysięczna rzesza wiernych. Zanim jednak wyszła na ulice, wzięła udział w Mszy św., której przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. - Gdzie jest Bóg, którego poszukujemy od dawna? Trzech Mędrców to symbol wszystkich tych, którzy od początku świata poszukują głębi swojego życia. Sensu i tajemnicy, odpowiedzi na pytania, które rodzą się w sercu każdego człowieka. Gdzie jest nowo narodzony Bóg? To pytanie powinno pojawić się i w naszych sercach - mówił biskup w trakcie homilii. I właśnie z tym pytaniem wierni wyszli na ulicę swojego miasta.

W trakcie słupskiego Orszaku Trzech Króli odegrano kilka scenek przedstawiających m.in. odczytanie edyktu króla Heroda, czy wizytę mędrców u rzymskiego namiestnika. Nie mogło też zabraknąć mirry, kadzidła i złota, które królowie wręczyli w żłóbku, pod słupskim ratuszem.

- To wielka radość brać udział w takim wydarzeniu. Fantastyczne świętowanie - mówiła jedna z uczestniczek orszaku. Towarzyszyła jej gromadka dzieci, wszyscy barwnie przebrani. - Widziałyśmy kiedyś taki orszak w telewizji i zawsze chciałyśmy wziąć w nim udział. Dziś wreszcie mogłyśmy w Słupsku - cieszyły się dwie uczennice szkoły podstawowej, które z koronami na głowach dumnie maszerowały z kilkutysięcznym tłumem. Takie królewskie atrybuty otrzymał każdy uczestnik orszaku - papierowe korony rozdawali członkowie Szkoły Nowej Ewangelizacji im. św. Krzysztofa. To właśnie oni ochoczo włączyli się do organizacji tego wydarzenia. - Ale to nie oni, ale uczestnicy są najważniejsi, bo chcieli dać świadectwo swojej żywej wiary - komentował ks. Dariusz Rataj, jeden z organizatorów Orszaku Trzech Króli w Słupsku.

Swojej radości z sukcesu tego wydarzenia nie ukrywał także ks. Lucjan Huszczonek, proboszcz parafii św. Maksymiliana, z której wyruszył orszak. - To doskonały przykład, jak rodzinnie można spędzić to świąteczne popołudnie. Na wspólnym spacerze i śpiewaniu kolęd - mówił duszpasterz, którego tym razem wierni mogli zobaczyć nie w sutannie, a... w przebraniu Beduina.

W trakcie orszaku nie mogło zabraknąć także okazji do kolędowania. Na scenie przed słupskim ratuszem pojawił się zespół "Yam Kinneret", który zachęcił wszystkich uczestników marszu do wspólnego śpiewania. - Dlaczego tu jestem? Bo raduję się z narodzenia Jezusa - uśmiechnęła się jedna z młodych kobiet intonująca „Lulajże Jezuniu”.