Żeby nie było ślepych na miłość

Justyna Steranka

publikacja 26.05.2014 14:30

Osiem lat trwały w diecezji misje miłosierdzia Bożego połączone z peregrynacją obrazu „Jezu, ufam Tobie”.

Żeby nie było ślepych na miłość Słupsk, 25 maja: Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Werno Justyna Steranka /GN

W tym czasie obraz Jezusa miłosiernego peregrynował do niemal wszystkich parafii w diecezji.

- Muszę powiedzieć, że obraz był naprawdę pięknie przyjmowany. Nie w każdej parafii były tłumy, czasem było to kilkanaście osób, ale zawsze odbywało się to z wielkim przejęciem - mówi o. Zdzisław Jaśko, dyrektor misji i rekolekcji z ramienia oo. jezuitów.

- Misje miłosierdzia jak zawsze to pewien zryw duchowy ludzi. Ma on na celu jeszcze głębsze poznanie Pana Boga, a w tym wypadku konkretnie miłosierdzia Bożego. To próba wcielenia w życie tego, co św. Faustyna widziała, przeżywała i spisała, czyli m.in. obietnic Pana Jezusa i tego co chciał, żeby ludzie przeżywali w związku z Jego miłosierdziem - dodaje jezuita.

Mszy św. na zakończenie peregrynacji przewodniczył bp senior Tadeusz Werno, który tego dnia obchodził 40. rocznicę sakry biskupiej, a homilię wygłosił bp Edward Dajczak.

- Bóg zostawił nam klucz i drogę do Niego i z miłością na nią zaprosił. Jednak świat europejskiej kultury przestał widzieć Boga. To niewidzenie jest stanem na własne życzenie. Jezus mówił do s. Faustyny, że ludzie nie chcą do Niego przychodzić, zapraszając ją jednocześnie, by ona przychodziła do Niego - przypomniał biskup.

Biskup zauważył też, że trzeba skupić się nie tylko na naszej miłości do Boga, ale też na Jego miłości do nas. - Świat głosi złudzenia, zawsze te same: pragnienia, żeby rządzić panować, być silnym, żyć w dobrobycie, nie potrzebować nikogo ani niczego, nigdy nie chorować, ani nie umierać, tylko że takiego świata nie ma. To świat ludzkich złudzeń. One osłabiają człowieka do tego stopnia, że jak przychodzi nowe życie to już nie mamy siły, żeby żyć. Ten świat niszczy w jakiś sposób nas, ludzi, ale my i tak często w niego wchodzimy. Czemu tak się boimy miłości? - pytał bp Dajczak.

Pasterz diecezji nawiązał też do słów Jezusa z „Dzienniczka” - W tych rekolekcjach utwierdzę cię w spokoju i męstwie, by nie ustały siły twoje do spełnienia zamiarów moich. Dlatego w tych rekolekcjach absolutnie przekreślisz wolę własną, a natomiast spełni się w tobie wszystka wola moja. Te słowa dla człowieka pychy są nie do przyjęcia, a przecież tego właśnie chce miłość - spełniania woli Bożej. Czy my pozwalamy Bogu, żeby nas kochał? - mówił.

- Chrystus objawił nam Boga bogatego w miłosierdzie. Pokazał nam własnym życiem i śmiercią, jak to jest, gdy się nie żyje dla siebie. Widzimy to na krzyżu, kiedy pochylony ogarnia miłością wszystkich, bez wyjątku. Jednak tylko ci, którzy chcą być nią ogarnięci, mogą doświadczyć, jak On kocha. Te misje miały za zadanie sprawić, żeby przynajmniej niektórzy doświadczyli Bożej miłości, żeby nie było tylu ludzi ślepych na miłość - zauważył.

Misje w diecezji zakończyły się w minioną niedzielę w kościele Mariackim w Słupsku.