Zostawiał nam ślady

Karolina Pawłowska

publikacja 02.06.2014 22:46

Koszalińscy radni uczcili przypadającą w tym roku setną rocznicę urodzin kard. nom. Ignacego Jeża nadzwyczajną sesją.

Zostawiał nam ślady Uroczystą sesję poprzedziło otwarcie wystawy poświęconej kard. nom. Ignacemu Jeżowi Karolina Pawłowska /GN

Podczas niej oddali hołd pierwszemu ordynariuszowi diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej a zarazem honorowemu obywatelowi miasta.

W uroczystości w koszalińskim ratuszu udział wzięli m.in. biskupi diecezji, proboszczowie koszalińskich parafii, parlamentarzyści i samorządowcy oraz mieszkańcy miasta.

- Był jasny i zdefiniowany, ale przez cudowną dialogiczność własnej postawy potrafił nawiązywać rozmaite kontakty i przy różnicy spojrzeń zawsze niezmiennie szanować drugiego człowieka. Zostawiał nam ślady, który uczą, jak być człowiekiem – mówił o zmarłym przed siedmioma laty kardynale bp Edward Dajczak.

- Trudno się oprzeć wrażeniu, że życiorys kard. Ignacego Jeża byłby doskonałym scenariuszem filmowym. Dwie wojny światowe, czasy komunizmu, stan wojenny. A na tym tle wielki człowiek: przedwojenny harcerz, więzień obozu koncentracyjnego, uczestnik Soboru Watykańskiego II, organizator i pierwszy biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, przyjaciel św. Jana Pawła II, a na dodatek kawaler przyznawanego przez dzieci Orderu Uśmiechu. Mimo doświadczeń, które niejednego potrafiłyby złamać, nie stracił wiary w Boga i wiary w ludzi. Jak sam mówił, życie to swego rodzaju przygoda, w którą kieruje Bóg. Z tej przygody trzeba wyciągnąć to, co najlepsze – zauważał prezydent Koszalina Piotr Jedliński.

Bogaty życiorys kardynała nominata przypominał w swoim referacie publicysta Jerzy Walczak, autor książki „Biskup Uśmiechu”.

Swoimi wspomnieniami z pierwszych spotkań z bp. Ignacym Jeżem dzielił się także bp Edward Dajczak.

- Byłem nastoletni uczniem techniku w Gorzowie, kiedy biegałem do katedry posłuchać, co biskupi przywieźli z Soboru. Lubiłem słuchać bp. Jeża, bo pry bardzo poważnej refleksji było w nim ogromnie dużo pogody. Potem, jako kleryk słuchałem jego konferencji. Był taki moment, w który popatrzył na nas i zapytał: co wy rozumiecie z niedostatku i głodu? Kiedy jest tak, że niczego już do jedzenia nie ma i nie ma żadnej nadziei, to wtedy się wie, co to jest głód. I wtedy sprawdza się człowiek. W epoce kultu konsumenckiego życia te słowa brzmią jak uderzenie gromu. Otwieraliśmy szeroko oczy ze zdumienia, kiedy stał przed nami i mówi, że nie może powiedzieć, żeby w jego życiu w obozie nic dobrego się nie stało. Nigdy nie słyszałem takich słów o obozie koncentracyjnym. W tym przerażającym miejscu ludzie przerastali to piekło, przerastali tym, co w człowieku jest mocne. Zapamiętałem tę lekcję sprzed 40 lat. Wielkość człowieka polega także na tym, że potrafi drugiemu odsłonić coś tak istotnego, że ten zabiera to w drogę i wie, że dostał dar – mówił biskup.

Wspominał także swoje pierwsze wejście do koszalińskiej katedry i prośbę o błogosławieństwo pierwszego biskupa diecezji, którą obejmował.

- Rozmawialiśmy potem niezwykle poważnie i odkryłem, że ten ślązak miał tu na Pomorzu swoja małą ojczyznę. Sposób w jaki mówił i to, co mówił o tej ziemi do biskupa, który zrobił na niej zaledwie kilka kroków, pełne było miłości, którą chciał się ze mną podzielić – wspominał hierarcha. 

Nie zabrakło w tych wspomnieniach oczywiście tego, co nieodłącznie wiąże się z bp. Jeżem, czyli jego wielkiego poczucia humoru i pogody ducha.

- Podzieliłem się z nim zdumieniem, że ledwo wyszedłem z katedry dziennikarze zapytali mnie, kiedy wyjeżdżam z diecezji. Uśmiechnął się i powiedział: - Wiesz, panie, oni swoje wiedzą, ale mnie bardziej interesuje, coś ty im odpowiedział. Powiedziałem, tak, jak i dziennikarzom, że zamierzam tu umrzeć. A on poklepał mnie po ramieniu i mówi: - A ja taką kryptę przygotowałem w Kołobrzegu! Wiesz jak tam się będzie leżeć? Tam jest jod! Ilekroć schodzę na modlitwę do krypty w bazylice nie opuszczają mnie te słowa – opowiadał bp Dajczak.

Ks. Henryk Romanik, biblista i poeta, oprócz wierszy poświęconych kardynałowi podzielił się również kilkoma sentencjami i powiedzonkami, z których znany był biskup koszalińsko-kołobrzeski.

- Bardzo kocham powiedzenie stosowane w sytuacji kryzysowej, kiedy rodzi się nawet poczucie bezradności. Kardynał stosował je często, pewno od młodości, być może zasłyszane od starych księży na Śląsku: „Panie, my som dalej…”. Drugie powiedzenie pochodzi z czasów stanu wojennego, kiedy jako klerycy żaliliśmy się, że wokół nas są donosiciele. Kardynał powiedział nam wówczas bardzo z głębi Biblii: „Panowie, pamiętajcie, że w Kościele co 12 to Judasz. Tak było od początku i tak będzie zawsze. Trzeba sobie z tym radzić”. To jakaś recepta na poszukiwanie siły i cierpliwości na przetrwanie różnych kryzysów - mówi ks. Romanik.  

Podczas sesji przywołano również najważniejsze dla Koszalina wydarzenie: papieską wizytę z 1991 r., którego rocznicę świętowaliśmy wczoraj.

Opowiadał o niej Krystyna Bastowska, konserwator zabytków, a zarazem inicjatorka stworzenia szlaku pielgrzymkowego łączącego dwie święte góry: Chełmską i Polanowską.

- Wielkim  orędownikiem tego zamysłu był bp Ignacy Jeż. Nasz projekt udało się wcielić w życie w roku 2000 r. za sprawą Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Po 450 latach przerwy z Chełmskiej Góry na Górę Polanowska wyruszyła pielgrzymka. Patronowali jej kard. Stefan Wyszyński i Jan Paweł II, których wizerunki zostały umieszczone w kapliczkach na początku i końcu trasy. Przez 14 lat trasę tę przemierzyły tysiące pielgrzymów. Od 2006 r. trasa nosi imię Jana Pawła II. Ostatnio do trasy zostały włączone tereny po południowej stronie drogi Koszalin-Polanów, a odcinek ten otrzymał nazwę Pierścienia Kardynalskiego kard. Ignacego Jeża – mówi.

Dziś trasie pielgrzymkowej, która wpisuje się w Pomorską Drogę św. Jakuba, patronują dwaj honorowi obywatele Koszalina: kard. nom. Ignacy Jeż i św. Jan Paweł II.

- Na początku XVII w. Daniel Kramer opisał historię pielgrzyma z Osiek Koszalińskich, który w XV w. za zabójstwo swojego brata odbył pielgrzymkę do Composteli, gdzie usłyszał, że jest jeszcze bardziej święte miejsce koło Koszalina. Zainspirowany tą opowieścią trzeci honorowy obywatel Koszalina Marek Kamiński postanowił w tym roku odbyć pielgrzymkę pieszą z Composteli na Chełmską Górę. Wydarzenie będzie miało miejsce w 800 lat od najstarszej znanej nam wzmianki o Górze Chełmskiej i położonej u jej podnóża wsi Koszalin - dodaje Krystyna Bastowska.

Podczas sesji wręczono również nagrody laureatom konkursu dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, w którym młodzież wykazywała się wiedzą na temat pierwszego ordynariusza diecezji.

Z okazji stulecia urodzin pierwszego ordynariusza diecezji przygotowano również wystawę fotogramów dokumentujących najważniejsze wydarzenia z życia kard. nom. Ignacego Jeża.

Biskup Ignacy Jeż urodził się 31 lipca 1914 w Radomyślu Wielkim. Święcenia kapłańskie przyjął 20 czerwca 1937 r. z rąk biskupa Stanisława Adamskiego. Podjął pracę duszpasterską jako wikariusz w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Hajdukach Wielkich (obecnie Chorzów Batory). W sierpniu 1942 r. został aresztowany przez Niemców, był więziony w obozie koncentracyjnym Dachau. Po wojnie pracował m.in. jako dyrektor Gimnazjum Katolickiego im. św. Jacka w Katowicach oraz rektor Niższego Seminarium Duchownego.

20 kwietnia 1960 r. został mianowany biskupem pomocniczym gorzowskim, ze stolicą tytularną Alabe Martine; odebrał sakrę biskupią 5 czerwca 1960 r. z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego. W czerwcu 1972 r. został pierwszym biskupem nowej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Erygował ok. 100 nowych parafii, doprowadził do budowy nowego budynku Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie. Zorganizował wizytę w Koszalinie Jana Pawła II w 1991 r. 1 lutego 1992 r. został przeniesiony w stan spoczynku, a jego następcą w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej mianowano biskupa pomocniczego katowickiego Czesława Domina.

Zmarł 16 października 2007 r. w drodze do kliniki Gemelli w Rzymie w rocznice wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża, w przeddzień oficjalnego ogłoszenia nominacji kardynalskich.