Nawrócenie przyniesie pokój

Ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 36/2014

publikacja 04.09.2014 00:00

O głodzie wiary odeskich i moskiewskich katolików oraz o tym, jak to jest być watykańskim szczurem, z s. Renatą Polak, salezjanką z Piły, byłą misjonarką na Ukrainie i w Rosji, rozmawia ks. Wojciech Parfianowicz.

S. Renata Polak jest salezjanką, absolwentką filologii rosyjskiej. W latach 1998–2008 pracowała jako misjonarka w Odessie, Mińsku i w Moskwie S. Renata Polak jest salezjanką, absolwentką filologii rosyjskiej. W latach 1998–2008 pracowała jako misjonarka w Odessie, Mińsku i w Moskwie
ks. Wojciech Parfianowicz /foto gość

Ks. Wojciech Parfianowicz: Od kilku miesięcy o Ukrainie i Rosji mówi się raczej w kontekście toczącego się konfliktu politycznego i zbrojnego. Jednak na chwilę zostawmy politykę. Siostra poznała te dwa narody z zupełnie innej strony. Czy jest coś, co je łączy?

S. Renata Polak: Między innymi przeszłość w Związku Radzieckim, gdzie w myśl wojującego komunizmu przez całe lata promowano ateizm. W konsekwencji wielu ludzi nie było w ogóle ochrzczonych albo zostali ochrzczeni przez rodziców po kryjomu, ale wcale nie praktykowali swojej wiary. Dlatego jako misjonarka m.in. w Odessie i Moskwie przez lata zajmowałam się przygotowywaniem młodzieży i dorosłych do sakramentów. W przeciwieństwie do Cerkwi prawosławnej wymagaliśmy sporo. Przygotowanie do chrztu trwało u nas rok. W Moskwie takich osób miałam powyżej 120 rocznie. Ludzie traktowali to bardzo poważnie, dlatego miło to wspominam. Podobnie było z tymi, którzy byli kiedyś ochrzczeni, a teraz chcieli przystąpić do I Komunii św. albo zawrzeć sakramentalne małżeństwo. To byli ludzie głodni Boga. Interesowało ich wszystko, od Biblii, przez liturgię, po prawo kanoniczne. Trzeba było bardzo dobrze się przygotowywać. Byłam świadkiem ich poszukiwania Pana Boga i bardzo poważnego traktowania wiary. Po powrocie do Polski mogłam porównać, jak nieraz u nas młodzież traktuje katechezę, a jak to wygląda tam, w Moskwie czy Odessie. Różnica wynika oczywiście z tego, że tam spotkanie z Bogiem było przez lata mocno utrudnione, co u wielu wzbudziło ogromny głód wiary. Muszę przyznać, że brakuje mi tej pracy na Wchodzie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.