Odpowiadamy na Jego pragnienie

Katarzyna Matejek

publikacja 06.09.2014 23:21

- Nie czułam potrzeby - odparła kobieta zapytana o to, dlaczego przez ostatnich kilkanaście lat nie było jej w Kościele. Są tacy, którzy czują potrzebę i podejmują trud, by jej nie zagubić. Dziś w kościele pw. św. Józefa Rzemieślnika w Koszalinie członkowie koszalińskiej Wspólnoty Emmanuel Mszą św. rozpoczęli kolejny rok formacji duchowej.

Odpowiadamy na Jego pragnienie Członkowie Wspólnoty Emmanuel rozpoczęli rok formacyjny Mszą św. w kościele św. Józefa Rzemieślnika. Resztę słonecznej soboty spędzili przy grillu, wspominając wakacje i rozmawiając o planach na najbliższy rok Katarzyna Matejek /Foto Gość

Jest ich ponad dwudziestu; małżeństwa i osoby samotne. Co tydzień spotykają się w domach na modlitwie uwielbienia i rozważaniu słowa Bożego. W tym roku będą chcieli dzielić się swoją wiarą z parafianami, nad którymi pieczę roztacza św. Józef Rzemieślnik.

Katarzyna i Tomasz Kozakiewiczowie, odpowiedzialni za koszalińską wspólnotę, znaleźli się w grupie rodziców, których dzieci będą się przygotowywały do I Komunii Świętej w parafii św. Józefa. - Pomyśleliśmy, że możemy nie tylko przychodzić na spotkania przedkomunijne, ale że możemy sami dać coś z siebie. Przedstawiliśmy naszą propozycję osobom z naszej wspólnoty, pytając je, czy nam pomogą, a potem naszemu proboszczowi. I wszyscy stwierdzili, że to dobry pomysł. Dlatego niebawem ruszamy - mówi Tomasz Kozakiewicz.

- Nie planujemy jakiś nadzwyczajnych rzeczy. Przeciwnie, raczej myślimy o ożywianiu zwykłej, tradycyjnej praktyki, która gdzieś w tym naszym codziennym pędzie niknie, jak na przykład modlitwa przed posiłkiem, modlitwa wieczorna. Rodzicom dzieci pierwszokomunijnych chcemy na początek zaproponować stworzenie róży różańcowej. Być może zgodzą się, żeby wspólnie z dziećmi przez te kilka miesięcy przygotowań do I Komunii odmawiać różaniec - dodaje mężczyzna.

Ks. Tadeusz Kanthak wraca z sobotniego spotkania z chorymi. Widzi roześmianą grupkę ludzi na schodach swojego kościoła. Prócz małżeństwa Kozakiewiczów i ks. Grzegorza Szewczaka, asystenta kościelnego wspólnoty, prawie nikogo nie zna. Jednak daje „Emmanuelowi” kredyt zaufania. - To dobrze, gdy wspólnoty chcą się rozwijać przy parafiach, dobrze, gdy nie skupiają się tylko na własnej formacji. O to tu właśnie chodzi - mówi duszpasterz.

Adam Kryszyłowicz z Mścic potwierdza te słowa: - Jest obawa, żeby te nasze spotkania w domach nie przerodziły się w grupki wzajemnej adoracji. Trzeba wychodzić do innych. Nie tylko tu, w parafii św. Józefa Rzemieślnika, gdzie w tym roku będziemy obecni jako wspólnota, ale i w naszych własnych parafiach. Ma na myśli rodzimą parafię w Mścicach, gdzie jest szafarzem Najświętszego Sakramentu i gdzie wspólnie z żoną Elą uczestniczy często w Mszy św., adoracji, w różnych spotkaniach. Mają w zanadrzu jeszcze parę pomysłów. - Staramy się, by nasz proboszcz mógł na nas liczyć - dodaje.

Członkowie wspólnoty mają zamiar pomóc także w formacji młodzieży przygotowującej się do bierzmowania. Zdają sobie sprawę, że będzie to od nich wymagało poświęcenia czasu, przełamania skrępowania, znajdowania pomysłów, trwania na modlitwie. Elżbieta Kryszyłowicz przekonała się, że mimo naturalnych oporów warto się przełamać. Pomogły jej w tym cotygodniowe spotkania formacyjne w domach. - Czasem mam różne pytania dotyczące mojej wiary, które obawiam się zadać, ale gdy ktoś inny mówi, jak z tą sprawą sobie radzi, to podpowiada mi rozwiązanie, na które sama nie mogłam wpaść, albo potwierdza, że dobrze myślałam, że ten kierunek działania jest dobry.

Chociaż krępuje się mówić o sobie, wiele razy zauważyła, że jej słowa komuś pomogły. - Bywało, że nie chciałam się wypowiedzieć. Myślałam: „Po co? To takie głupie...”. Nigdy bym nie pomyślała, że to będzie dla kogoś ważne, a było. To jest niesamowite. Dlatego staram się zawsze odezwać, powiedzieć innym o moim życiu z Bogiem, bo wiem, że to jest wspaniałe poznać lepiej Boga i chcę, żeby inni też Go poznali - wyjaśnia.

Katarzyna Kozakiewicz wie, że bycie we wspólnocie nie jest łatwe, a na pewno bywa czasochłonne. - Czasem mam obawy, że to wszystko zabiera czas moim dzieciom. Ale będąc bliżej Boga, udaje mi się nie koncentrować na sobie. Staram się ten czas, który mam dla nich, oddawać im w pełni. Wierzę, że to, jak żyjemy, z jakimi ludźmi się spotykamy, o czym rozmawiamy, zaprocentuje kiedyś w życiu naszych dzieci.

- Idziemy do Boga jako istoty rozumne - mówił w kazaniu ks. Grzegorz Szewczak. - Odpowiadamy na Jego pragnienie, na Jego potrzebę, wyrażoną w Jego Synu, Jezusie. Przyjmujemy Jego wolę bez lęku, choć nie wiemy jeszcze dokładnie, co nas w tym roku czeka.

W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Wspólnota „Emmanuel” oprócz Koszalina działa jeszcze w Pile i w Białogardzie.