Różaniec, męska broń

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 42/2014

publikacja 16.10.2014 00:15

Mężczyźni na kolanach. Dwudziestu chłopa klęka. Sięgają do kieszeni. Każdy wyciąga sznur paciorków. Rozpoczynają „Ojcze nasz”. Chór niskich głosów niesie się po kościele.

– To bardzo prosta modlitwa, która daje mi ukojenie. Jest dla mnie ratunkiem – mówi Bartosz Ilecki – To bardzo prosta modlitwa, która daje mi ukojenie. Jest dla mnie ratunkiem – mówi Bartosz Ilecki
Katarzyna Matejek /foto gość

Modlą się sami lub w gronie innych mężczyzn. W róży lub z rodziną. Dziesiątkę lub całą część. Na palcach lub na paciorkach. – Różaniec jest moją bronią do walki ze złem – mówi Bartosz Ilecki, zelator z parafii św. Wojciecha w Koszalinie. – Szef wymaga zwiększenia sprzedaży – sięgam po różaniec. Ktoś dowiedział się, że ma raka – chwytam za różaniec. Komplikuje się coś w rodzinie – w różańcu znajduję pomoc do walki. Trzy lata temu proboszcz ks. Andrzej Hryckowian zaproponował mu przystąpienie do róży męskiej. Obecnie w parafii są dwie i jedna niepełna, razem 52 mężczyzn. – Róża otrzymuje co miesiąc jedną tajemnicę Różańca świętego. Modlimy się wówczas razem w kościele, a potem już każdy indywidualnie. Drugi raz w miesiącu spotykamy się na katechezie o prawdach wiary. Ale widzimy się zazwyczaj częściej, przecież jesteśmy mieszkańcami jednej parafii – mówi pan Bartosz. Krzysztof Skurzyński, należący do tej samej róży, nie boi się proponować różańca innym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.