Nie włamują się do mieszkań, żeby umieścić „pluskwę” w żyrandolu. Nie robią mikrofilmów wykradzionych dokumentów. Tropią to, co utrwaliła pamięć osadników ziemi słupskiej. I dokumentują.
Dzięki projektowi pani Halina (z prawej) odszukała ścieżki prowadzące do zaginionego Tadeusza. Przeżył wojnę, ożenił się, zmarł przed czterema laty. – Ożenił się późno, aż 10 lat po wojnie – mówi córka pani Haliny. – Tak, jakby na mamusię czekał. Ale ona się wtedy przeniosła na Pomorze…
Katarzyna Matejek /foto GOŚĆ
WMiejskiej Bibliotece Publicznej im. Marii Dąbrowskiej w Słupsku podsumowano projekt Palimpsest – Słupskie Archiwum Pamięci. Palimpsest to dokument, z którego wytarto pierwotny tekst i na który naniesiono nową warstwę. Podobnie dzieje się z historią – część wspomnień ulatuje, wywabia je czas, nakładają się na nie późniejsze, naznaczone emocjami i zwykłym zapomnieniem. Tym bardziej trzeba się spieszyć, by udokumentować to, co jeszcze zostało. I to właśnie było zadaniem młodych tropicieli-historyków. Uczniowie i pracownicy biblioteki postanowili nie dać przepaść historiom ludzi, którzy po II wojnie światowej zasiedlali Ziemie Odzyskane; przeprowadzili rozmowy z mieszkańcami powojennego Słupska i okolicznych wsi. Utrwalili je w formie zapisu audio i w formie tekstowej. Przygotowali też krótki film o projekcie.
Żywa lekcja
Klasa historyczna. Kilku- dziesięciu licealistów czeka w skupieniu. Mogą być pewni, że w ruch nie pójdą ani kreda, ani podręcznik. Przed nimi stoją ich rówieśnicy – realizatorzy projektu oraz pani Helena Klinger, powojenna osadniczka ziemi słupskiej, która w czasie wojny była pielęgniarką w szpitalu polowym. – Poszłam do kaplicy pomodlić się i patrzę: klęczy obok mnie Tadeusz. Nagle odzywa się: „Kochana panno Halszko…” – pani Helena wspomina niedoszłe wyznanie wojennej miłości.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.