Bóg nas nie informuje

Katarzyna Matejek

publikacja 22.11.2014 18:34

Grupy Odnowy w Duchu Świętym z całej diecezji spotkały się w koszalińskiej katedrze na Dniu Jedności. Wydarzenie było zarazem jubileuszem XX-lecia grupy Miłosierdzie Boże, działającej przy parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Koszalinie.

Bóg nas nie informuje Uczestnicy radosnym śpiewem i gestami wielbili Boga Katarzyna Matejek /Foto Gość

Spotkanie, którego hasłem było „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec Wasz jest miłosierny. Obecność darem miłości i miłosierdzia”, rozpoczęło się zawiązaniem wspólnoty i Eucharystią w katedrze pod przewodnictwem bp Edwarda Dajczaka.

Biskup powiedział, że wszystko, co nowe i dobre w Kościele, ma swoje źródło w Bogu. - Bóg zawsze jest nowy i nigdy się nie powtarza, ale w tej różnorodności jest harmonia. Przemawiając nawet tymi samymi słowami, Bóg mówi je w sposób nowy, dlatego że i ich odbiorca, człowiek, jest w diametralnie innej sytuacji, niż był wcześniej. Przy tak zmiennym świecie, w którym zmiana pokoleniowa następuje co 5 lat, wsłuchiwanie się w to, co mówi Duch do Kościoła, jest podstawową umiejętnością - mówił bp Dajczak.

Biskup cytował teologa Ivesa Congara, który przekonywał, że Bożego słowa nie słucha się jak informacji, jak radia.

- Wszystko inne jest tylko brzmieniem. Bogu nigdy nie chodzi o to, żeby nas o czymkolwiek poinformować. Nigdy nie przekazywał nam żadnego objawienia, żebyśmy cokolwiek wiedzieli, tylko po to, byśmy czynili Jego wolę. Potwierdzeniem tego, że rzeczywiście usłyszeliśmy Boga, jest to, że wyruszamy w wyznaczoną przez Niego drogę. Że ono wciela się w nas i nas przemienia - powiedział bp Dajczak.

Biskup zaznaczył, że prawdę sprawdza się po owocach, po sposobie życia. - Nawet funkcja pełniona w  Kościele nie jest jej wyznacznikiem, tylko zanurzenie w Jezusie Chrystusie. Funkcja nie jest też żadnym przywilejem, ponieważ jedynym przywilejem jest przywilej bycia sługą. I tylko tyle. I aż tyle.

Biskup przypominał, by nie zamykać swych serc tylko do prywatnego przeżywania pobożności. - Zanieść miłość do tych, którzy jej nie znają, dać chleb tym, którzy są głodni… jakże często brakuje nam tego pragnienia - powiedział.

Dzień Jedności Odnowy w Duchu Świętym jest organizowany dwa razy w roku. Jest ważnym wydarzeniem dla grup, które są rozrzucone po całej diecezji. Tym razem na Dzień Jedności przybyło 240 osób z Białogardu, Bobolic, Darłowa, Drawska Pomorskiego, Karlina, Kołobrzegu, Miastka, Piły, Połczyna Zdroju, Rymania, Słupska, Wielenia, Wałcza, Złocieńca i Koszalina.

- Każda wspólnota ma swój własny rytm, charyzmat, dzieła, jakie podejmuje w swojej miejscowości. Taki dzień jedności jest okazją, by dzielić się tą różnorodnością, ale zarazem, czerpiąc z doświadczeń innych grup, ujednolicać rytm. Temu służy także spotkanie liderów oraz szkoła animatora lidera, która właśnie powstała. Poza tym dobrze jest doświadczyć, jak wielu nas jest; sama obecność tak wielu braci i sióstr z grup Odnowy jest dużym umocnieniem, że nawet mała grupka, nie jest sama w swojej modlitwie, apostolstwie - powiedział ks. Bogusław Fortuński, koordynator diecezjalny Odnowy w Duchu Świętym.

Wspólnota z Wielenia jest najmłodszą wśród przybyłych do katedry grup. Zainicjował ją w styczniu tego roku ks. Grzegorz Grabowski.

- Na początku podchodziłam do tego z lekką dezaprobatą, myśląc: hm… mama mnie tego nie uczyła. Ale z każdą katechezą ks. Grzegorza i widząc też świadectwo jego wiary, ten lód we mnie tajał. W końcu przełamałam się nawet do gestów zewnętrznych: podnoszenia rąk, śpiewania z całego serca. Teraz sprawia mi to wielką radość - powiedziała Barbara Kluska z Wielenia.

Jedną z najstarszych grup była natomiast wspólnota z Piły, która w przyszłym roku będzie obchodziła 30-lecie. Janusz Januszewski jest w niej jednak dopiero od roku.

- Jestem człowiekiem aktywnym i szukałem miejsca, gdzie mógłbym się rozwinąć w wierze. Dwa lata temu zapisałem sobie, że moim postanowieniem, które chcę zrealizować w ciągu najbliższego roku, jest otwarcie się na Ducha Świętego. Jednak przez pół roku nic z tym nie zrobiłem. Dopiero gdy do mojej wioski, do Gostomina, przyjechał ksiądz z Piły i ogłosił, że będzie organizowane seminarium Odnowy w Duchu Świętym, postanowiłem wziąć w tym udział. Tak trafiłem do wspólnoty pilskiej. Odkrywam tu ludzi, którzy mają tak żywą relację z Bogiem i którzy tak autentycznie pokazują wiarę swoimi czynami, że myślę, iż podobnie musiało być w pierwszych wiekach chrześcijaństwa - powiedział Janusz Januszewski. Mimo aktywnego trybu  życia nie jest dla niego problemem znalezienie czasu na spotkania grupy. - Od kiedy wyrzuciłem z domu telewizor, mam 3 godziny dziennie więcej - dodał.

Maria Szczepankowska jest ze wspólnoty kołobrzeskiej, istniejącej od 25 lat. Sama jest w Odnowie 8 lat. - Zaczęło się od Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie. Potem były rekolekcje u ks. Antoniego Zielińskiego. Odtąd zaczęłam Boga uwielbiać, dziękować Mu, otwierać serce. Przede wszystkim pragnęłam miłości Jezusa, wcześniej nigdy nie miałam takich pragnień. I Duch Święty przyszedł do mnie z tą miłością, pamiętam zwłaszcza jedno takie doświadczenie, kiedy czułam, że jestem kochana, czułam ciepło w moim ciele, a z oczu płynęły mi obficie łzy. Teraz modlitwa jest ze mną cały dzień: uwielbiam Boga wstając rano, uwielbiam w ciągu dnia różańcem, adoruję, wieczorem, jeśli mogę, idę na Mszę św., o 21 łączę się z Jasną Górą na Apelu Jasnogórskim - powiedziała p. Maria.

Beata Sławińska jest od 11 lat we wspólnocie jubilatce, grupie Miłosierdzie Boże, działającej przy parafii katedralnej. Jej droga do Odnowy była długa, bo choć we wczesnej młodości należała do Oazy, to po urodzeniu dziecka przestała poświęcać czas na życie wspólnotowe. - Miałam wiele usprawiedliwień i dopiero choroba mojego dziecka sprawiła, że trafiłam na modlitwę o uzdrowienie. Bóg wysłuchał tamtej intencji, a ja zostałam w Odnowie - powiedziała Beata Sławińska.

Miała wówczas mnóstwo kolejnych intencji i wciąż je przedstawiała Bogu, ale spostrzegła, że zanim były pomyślnie wysłuchane, Bóg najpierw dotykał jej własnego serca. - Zrozumiałam, że to było po to, by ta przemiana, której pragnęłam dla kogoś, zaczęła się ode mnie samej - dodała B. Sławińska.

Anna Słota jako niedzielna katoliczka trafiła na rekolekcje o. Manjackala. - Tam, słuchając głoszonej Ewangelii, zrozumiałam, jak wielkim jestem grzesznikiem. Zapragnęłam mocnej przemiany, zrozumiałam, że powinnam odbyć dobrze przygotowaną spowiedź. I rzeczywiście, odbyłam w niedługim czasie spowiedź generalną. Słowa, które podczas niej usłyszałam, przyprowadziły mnie do wspólnoty Miłosierdzie Boże. Mam teraz kierownika duchowego, formuję się duchowo w grupie, nie chcę zmarnować tego, co już otrzymałam - powiedziała A. Słota.