Ewangelia na 13 aktorów i drabinę

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 48/2014

publikacja 27.11.2014 00:15

Zwłoki! Gdzie są zwłoki?! Proszę, żeby zwłoki się ułożyły! Wszyscy na miejsca! – zarządza pani Danuta i pokój zamienia się w scenę.

 Oazowi aktorzy (i drabina) opowiadają w etiudzie przypowieść o dobrym Samarytaninie Oazowi aktorzy (i drabina) opowiadają w etiudzie przypowieść o dobrym Samarytaninie
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Marcin z wysokości drabiny, a Gerard z lupą przy podłodze – szukają „tego, co najważniejsze”. Monika zachwycona jest swoim „odlotem”. Matka Polka objuczona zakupami wzdycha nad ciężkim losem. Niewielka przestrzeń zapełnia się kolejno wchodzącymi aktorami. Wszyscy zajęci, skupieni… wyłącznie na sobie. Nikt nie zauważa leżącego na podłodze człowieka. Nikt, poza nadjeżdżającym na rowerze miłosiernym Samarytaninem, który pochyla się nad leżącym. Podniesiony z ziemi chłopak rozgląda się po scenie. Efektowna pauza nadaje dramaturgii, napięcie sięga zenitu i… – No i co ja mam powiedzieć? – bezradne pytanie przekłuwa jak szpilką naelektryzowane napięciem powietrze, wywołując wśród aktorów rozprężenie i salwę śmiechu. – Zakończenia jeszcze nie ma. Musimy je wspólnie wymodlić – tłumaczy przyglądający się scenicznemu zamieszaniu ks. Remigiusz Szauer, moderator Diakonii Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.