Trzeba wyjść na pustynię

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 07.12.2014 00:09

- Chcemy czasem doświadczyć obecności Jezusa szybko, natychmiast, na zawołanie, najlepiej bez naszego wkładu - mówił bp Paweł Cieślik do członków Ruchu Szensztackiego.

Trzeba wyjść na pustynię   Bp Paweł Cieślik przewodniczy Mszy św. w kaplicy CEF ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Ponad 120 osób wysłuchało homilii biskupa, który wyjaśniał, na czym polega mądrość adwentowego oczekiwania. Jak podkreślił hierarcha, aby spotkanie ze Zbawicielem było prawdziwie głęboką relacją, a nie jedynie uczuciowym przeżyciem, trzeba przejść pewną drogę.

- Ewangelia wg św. Marka, którą czytamy w tym roku w Adwencie, nie rozpoczyna się od narodzin Jezusa, ale od czasów przygotowania na to przyjście, które zapowiada Jan Chrzciciel. Marek Ewangelista chce w ten sposób ukazać nam prawdę, że aby doświadczyć narodzenia Jezusa w życiu, doświadczyć Jego obecności, trzeba najpierw dokonać w sobie przemiany, nawrócenia, czyli przygotować się na to wyjątkowe spotkanie z Panem - mówił bp Cieślik.

Biskup zwrócił uwagę na niecierpliwość współczesnego człowieka, który chce doświadczyć szczęścia natychmiast. Daje się więc łatwo skusić tanim hasłom i receptom proponowanym przez osoby czarujące, które w banalny i często prymitywny sposób zjednują sobie ludzką sympatię. Tacy sprzedawcy szczęścia wmawiają, że można je osiągnąć bez większego wysiłku.

Jak zauważył bp Cieślik, tego typu podejście może także dotyczyć sfery duchowej. - Chcemy doświadczyć obecności Jezusa szybko, szczególnie wtedy, kiedy mamy problemy. Chcemy Go wtedy doświadczyć natychmiast, na zawołanie, a najlepiej bez naszego wkładu. Popatrzmy na dekoracje w marketach. Tam też nie ma oczekiwania. Tam już są święta, ale sprowadzone tylko do klimatu i tzw. magii świąt. Tam nie ma miejsca na Boże Narodzenie, na Boga - mówił biskup.

Hierarcha zaproponował również wyjaśnienie przyczyn ucieczki od Adwentu. - Człowiek nie chce czekać, ponieważ boi się prawdy o sobie, o swoim stanie ducha. Czekając, musimy się przecież zatrzymać, a kiedy się zatrzymujemy, widzimy, że nie jesteśmy tacy idealni. Dlatego na drodze adwentowego oczekiwania Jezus stawia nam Jana Chrzciciela, człowieka Adwentu. On nie był mężem stanu, kimś przyciągającym do siebie. Dojrzewał na ziemi wypalonej słońcem, na pustyni. Pustynia to konieczność wyrzeczenia się siebie, tego, co nas ogranicza tylko do wymiaru tego świata. On tam się uformował, w takich warunkach zrozumiał swoją rolę, dojrzał do wielkości Jezusa. Jan wskazuje nam drogę na pustynię, czyli do miejsca, w którym jest możliwe nawrócenie; miejsca ciszy i skupienia, zatrzymania się i przyjrzenia się sobie. Trzeba wyjść na pustynię i wyprostować ścieżki dla Pana - zakończył bp Cieślik.

Trzeba wyjść na pustynię   Prelekcja s. Estery ks. Wojciech Parfianowicz W Koszalinie członkowie ruchu spotkali się na adwentowym dniu skupienia. Do Centrum Edukacyjno-Formacyjnego przyjechało ponad 120 osób z różnych stron diecezji.

Byli wśród nich przedstawiciele różnych gałęzi ruchu, a więc: Ligi Rodzin, Związku Rodzin, Szensztackiej Młodzieży Męskiej i Żeńskiej, Kręgów Pielgrzymującej Matki Bożej, Wspólnoty Matek Szensztackich, a także kandydaci do Instytutu Rodzin.

Oprócz Mszy św., którą z biskupem koncelebrował ks. Kazimierz Klawczyński, kapelan sanktuarium na Górze Chełmskiej, w programie spotkania była także adoracja Najświętszego Sakramentu, spowiedź, wspólne spotkanie przy kawie i cieście, a także konferencja.

Prelekcję "Przyśpieszenie rozwoju 2014" nawiązującą do tytułu pierwszego aktu założycielskiego działa szensztackiego wygłosiła s. Estera Balcer z Krajowego Centrum Ruchu Szensztackiego w Świdrze k. Warszawy.

- Skąd taki tytuł? Ojciec Kentenich pisał to w kontekście zbliżającej się I wojny światowej. Chciał pokazać coś, co jest paradoksalne i naprawdę poruszające, tzn. że zbliżająca się wojna ma się stać narzędziem rozwoju i wzrostu świętości. Ojciec Kentenich uczy nas patrzeć na wydarzenia, których jesteśmy uczestnikami, zwłaszcza na wydarzenia trudne, jako na szansę rozwoju - wyjaśniła s. Estera.

Trzeba wyjść na pustynię   Wieczorna modlitwa przy sanktuarium ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Jak podkreśliła, również współczesny człowiek jest świadkiem wielu kryzysów, konfliktów zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, które mogą stać się dla niego szansą wzrostu. Trzeba jednak być wnikliwym obserwatorem rzeczywistości i umieć dostrzegać znaki czasu.

Spotkanie zakończyła pielgrzymka na Górę Chełmską. Przy sanktuarium późnym wieczorem członkowie ruchu modlili się ze świecami w ręku. Zapalone lampki wyrażały z jednej strony adwentowe czuwanie, z drugiej potrzebę misji, czyli niesienia światła wiary wszystkim, którzy tego potrzebują.

Uczestnicy adwentowego dnia skupienia mogli też kupić różne materiały formacyjne, a także ozdoby i kartki świąteczne wykonane przez młodzież szensztacką. Dochód z kiermaszu przeznaczony był m.in. na inicjatywy młodzieżowe ruchu.