Pasterka była o 14…

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 01/2015

publikacja 01.01.2015 00:15

Nie ma pasterzy, z nieba nie zstępują aniołowie, a zamiast betlejemskiej scenerii ulice, na których wciąż jeszcze są gruzy. Ale i tutaj Bóg się narodził. Wśród ludzi.

 Wigilijna opowieść uczniów Budowlanki to podróż w przeszłość ich miasta Wigilijna opowieść uczniów Budowlanki to podróż w przeszłość ich miasta
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Bohaterami tych jasełek są czerwonoarmiści podpalający „wyzwolone” miasto, szabrownicy plądrujący mieszkania wypędzonych Niemców, puste miejsca przy skromnych, wigilijnych stołach i ci, których historia wygnała zapuszczać korzenie na Zachód.

To pierwsze Boże Narodzenie

– „Chociaż każdy powojenny miesiąc stabilizował nasze warunki życia, to jednak były to niespokojne czasy. Po zmroku, kto nie miał zbrojnej asysty, nie odważał się samotnie wędrować po ulicach zupełnie ciemnego miasta. Dlatego nie dziwiło wtedy, że gdy nadeszły pierwsze powojenne święta Bożego Narodzenia, ojcowie franciszkanie zaprosili nas na tradycyjną Pasterkę do kościoła Mariackiego – już na godzinę 14 po południu, byśmy zdążyli przed zmierzchem bezpiecznie powrócić do swych domów na wigilijną wieczerzę” – Rafał Semołonik czyta wspomnienia jednego z pionierów Koszalina, a uczniowie koszalińskiej budowlanki starają się oddać na scenie klimat tych pierwszych, powojennych świąt.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.