Księża o(u) spowiedzi

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 09.04.2015 21:34

Kapłani spotkali się w Skrzatuszu na diecezjalnym dniu skupienia.

Księża o(u) spowiedzi Skrzatusz, 9 kwietnia: diecezjalny dzień skupienia dla kapłanów (proboszczowie) ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

W spotkaniu, które odbyło się w czwartek 9 kwietnia wzięło udział prawie 150 proboszczów i 4 biskupów. W sobotę do diecezjalnego sanktuarium przyjadą wikariusze.

Temat tegorocznego dnia skupienia to: "Kapłan jako penitent". Konferencje głosi o. Jordan Śliwiński, kapucyn, dyrektor krakowskiej szkoły dla spowiedników.

Na spotkaniu z proboszczami podkreślił on m.in., że sposób, w jaki ksiądz się spowiada, musi podlegać ciągłemu rozwojowi: - Nie mogę ciągle spowiadać się jak kleryk. Przecież życie kapłańskie przynosi nowe wyzwania. Przecież rozwijam się jako kapłan. Warto więc zadać sobie pytanie: "Czy moja spowiedź rośnie razem ze mną?".

Ojciec Śliwiński zwrócił uwagę na rolę stałego spowiednika. - Jest to jakaś gwarancja, że ktoś mi towarzyszy, że mam konkretną duchową pomoc. Spowiedzi dorywcze są oczywiście ważne, ale stały spowiednik pomaga w tym, aby każda spowiedź była kolejnym krokiem w rozwoju, aby ominąć niebezpieczne duchowe rafy.

Kapucyn zauważył, że brak stałego spowiednika nie zawsze jest spowodowany trudnością w jego znalezieniu, ale raczej specyficznym podejściem do sakramentu pokuty. - Może właśnie zależy nam na "przypadkowych" spowiedziach. Pojawia się wtedy model dryfu, czyli szukania spowiedników okazjonalnych. Z "ładnymi" grzechami to może jeszcze poszlibyśmy do stałego spowiednika, ale już z tymi "brzydkimi" to lepiej do jakiegoś nieznajomego. Czego się obawiamy?

Taka postawa, jak zauważył o. Śliwiński, ma też swoje konsekwencje duszpasterskie: - Jeśli boję się prowadzenia duchowego, to będę miał problem, żeby taką posługę podjąć wobec innych. Dziś ludzie coraz częściej szukają stałego spowiednika i często słyszą wymówki: "Dobry pomysł, ale raczej nie ja". Ale dlaczego nie ja? Może to właśnie wynika z tego, że sami nie mamy doświadczenia takiego prowadzenia?

Prelegent zwrócił też uwagę księży na częstotliwość spowiedzi oraz na właściwie przygotowanie. Przestrzegał przed spowiadaniem się w biegu, przy okazji, bez pogłębionego rachunku sumienia. - Jedną z pierwszych praktyk, która jeśli jest zaniedbywana, prowadzi do kryzysu duchowego, jest właśnie rachunek sumienia. To stanięcie w prawdzie wobec siebie i Pana Boga. To bardzo ważna praktyka. Nie chodzi w niej tylko o ewidencjonowanie braków, ale o zauważenie pewnej dynamiki duchowej, która dzieje się w moim życiu - mówił o. Jordan.

Kapucyn wyjaśnił też, czym jest prawdziwy żal za grzechy: - Jest on postawą woli. Jeśli towarzyszą mu uczucia to dobrze, ale nie musi ich być. Żal oznacza, że ja nie chcę grzechu, bo to jest niezgodne z tym, czego oczekuje ode mnie Bóg. Dziś pojawia się swego rodzaju sentymentalizacja i infantylizacja żalu. Człowiek musi czuć. Współczesna kultura mocno "emocjonalizuje" doświadczenia moralne - czuję, nie czuję, przeżywam, nie przeżywam. Przecież grzech jest wyborem woli, a zatem żal też związany jest z wolą. Wzruszenie może pomóc, ale istotne jest, że czegoś nie chcę, ze względu na Boga.

Księża o(u) spowiedzi   o. Jordan Śliwiński, kapucyn ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Księża uczestniczący w dniu skupienia usłyszeli także o postanowieniu poprawy: - Jako spowiednicy potrafimy być tutaj wymagający, ale dla siebie domagamy się czasem taryfy ulgowej. Postanowienie poprawy musi wiązać się z konkretną decyzją. Warto pomyśleć, czy pewnych sytuacji da się uniknąć, czy może trzeba jakoś inaczej zorganizować swoje życie. Tutaj też musi być determinacja woli. Czy rzeczywiście jestem gotowy, aby zrobić wszytko, żeby się oderwać od grzechu?

Mszy św. podczas dnia skupienia przewodniczył bp Edward Dajczak. Zwrócił on uwagę na to, że kapłan, choć wybrany do szczególnej posługi, jest tak samo grzesznikiem jak każdy inny człowiek, dlatego potrzebuje nieustannego spotkania z Bożą miłością, także w sakramencie pokuty. - Nie jesteśmy lepsi od innych tylko dlatego, że jesteśmy wyświęceni. Nasza wartość bierze się z poszukiwania Jezusa. Ten kto nie ma chwil osobistego spotkania z Jezusem, nie jest zdolny, żeby pokazać Go innym.

Biskup zauważył też, że osobiste doświadczenie spowiedzi, może prowadzić do lepszego zrozumienia swoich penitentów: - Własne doświadczenie uzdalnia, by widzieć niepowtarzalność każdego człowieka, który klęka do konfesjonału. Każdy bowiem niesie niepowtarzalną historię relacji z Bogiem i bliźnimi.

Podczas dnia skupienia kapłani mogli też skorzystać ze spowiedzi. Uczestniczyli też w Adoracji Najświętszego Sakramentu.