Patronka rodzin u Świętej Rodziny

Tomasz Borysewicz

publikacja 29.04.2015 10:54

W liturgiczne wspomnienie św. Joanny Beretty Molli salezjańska parafia w Pile otrzymała jej relikwie.

Patronka rodzin u Świętej Rodziny Relikwie uroczyście wprowadziła wielodzietna rodzina państwa Budzyńskich Tomasz Borysewicz

Wspólnota parafialna do tego wydarzenia przygotowywała się przez dwie niedziele, zapoznając się z postacią świętej lekarki, żony i matki, która oddała swoje życie, aby chronić dziecko.

- Ponieważ tworzymy parafię Świętej Rodziny uważam, że u nas nie może zabraknąć tej świętej patronki rodzin. „Zameldowana” na stałe, będzie towarzyszyła i wspierała nasz codzienny wysiłek w wzrost w świętości – cieczy się z obecności relikwii ks. Zbigniew Hul proboszcz parafii.

Relikwie uroczyście wprowadziła wielodzietna rodzina państwa Budzyńskich, która w dużej części przynależy do neokatechumenatu. Nestorzy rodu wnieśli do kościoła obraz świętej oraz relikwiarz, a gwar spowodowany przez ich wnuki i prawnuki przypominał, że wprowadzają do parafii prawdziwą patronkę rodzin.

- W dzisiejszym świecie pełnym pogardy dla wartości, jaką jest rodzina, św. Joanna Beretta Molla jest wzorem i orędowniczką przed tronem Boga dla rodzin naszej wspólnoty parafialnej, miasta Piły, okolic i całej diecezji! – dodaje proboszcz.

Kim była św. Joanna Beretta Mola? Jej kanonizacją w 2004 r. św. Jan Paweł II zamknął cały swój pontyfikat. Była ostatnią ogłoszoną świętą przez papieża-Polaka.

Św. Joanna urodziła się w 1922 r. w małej miejscowości Magenta pod Mediolanem (Włochy). Była piękną kobietą, pełną ciepła i radości życia. I pełną miłości: do męża, dzieci, do swoich pacjentów. Kochała góry, jazdę na nartach, taniec i podróże, chodziła do kina, teatru i opery, grała na pianinie i malowała, lubiła ładnie wyglądać… Żyła z pasją, a źródłem tej wielkiej życiowej energii był Jezus.

Na przełomie 1961 i 1962 roku Joanna spodziewa się czwartego dziecka. Okazuje się jednak, że życie maleństwa jest zagrożone – w macicy zaczął rozwijać się włókniak. Konieczna jest operacja. Lekarze proponują usunięcie nowotworu razem z macicą – oznaczałoby to jednak śmierć dziecka. Można też usunąć samego guza, ale wtedy zagrożone będzie życie matki. Joanna decyduje: „Jeśli trzeba będzie wybierać między mną a dzieckiem – żadnych wahań. Żądam, abyście wybrali dziecko”.

Poród rozpoczyna się w Wielki Piątek, a następnego dnia przychodzi na świat zdrowa córka – Joanna Emmanuela. Po porodzie stan matki szybko się pogarsza: odczuwa ostre bóle, przechodzi głęboką zapaść. Tydzień później, 28 kwietnia 1962 roku, umiera.