Nie o zemstę chodzi, a o prawdę

Karolina Pawłowska

publikacja 23.05.2015 20:06

Modlitwą w intencji ofiar i marszem milczenia Szczecinek upamiętnił setną rocznicę ludobójstwa Ormian. Razem ze szczecinecką diasporą ormiańską w uroczystościach uczestniczył Edgar Ghazaryan, ambasador Republiki Armenii w Polsce.

Nie o zemstę chodzi, a o prawdę W szczecineckich uroczystościach wziął udział także Edgar Ghazaryan, ambasador Republiki Armenii w Polsce Karolina Pawłowska /Foto Gość

- Nie domagamy się zemsty, ale pamięci i prawdy – mówią szczecineccy Ormianie, którzy zorganizowali razem z władzami miasta uroczystości przypominające o tym, co stało się na początku XX w. w Armenii. W Szczecinku mieszka ich spora, bo ponad sześćdziesięcioosobowa grupa. Podobnie, jak rozproszeni po całym świecie Ormianie obchodzą w tym roku setną rocznicę zbrodni, która miała na zawsze zmieść z powierzchni ziemi cały naród. Opowiadają o tym w miejscach, w których znaleźli nowy dom i proszą o prawdę.

Szczecineckie uroczystości rozpoczęły się Mszą św. w intencji ofiar sprawowana w obrządku ormiańskim w kościele Mariackim. Po niej szczecineccy Ormianie i ich goście przeszli w Marszu milczenia na dziedziniec zamkowy. Wszyscy mieli przypiętą na piersi fioletową niezapominajkę –  symbolizującą pamięć oraz żądanie sprawiedliwości.

- Zagłada Ormian dokonana na początku XX w. była jedną z największych zbrodni przeciwko ludzkości, która – jak powiedział św. Jan Paweł II – stała się powodem nowych zbrodni i tragedii w innych częściach świata i innych narodów. Dlatego my mówiąc o rzezi Ormian chcemy uczcić pamięć ofiar ludobójstwa i walczyć o uznanie i potępienie ludobójstwa mówiąc: „nigdy więcej” aby w przyszłości zapobiec nowym tragediom. Cieszymy się, że w walce o sprawiedliwość nie jesteśmy sami. Wiele krajów, organizacji międzynarodowych, władze regionalne i lokalne uznają i potępiają ludobójstwo Ormian. Wśród nich jest także przyjaciel Ormian – Polska – podkreślał ambasador Edgar Ghazaryan, który wziął udział w szczecineckich uroczystościach, przypominając, że polski sejm w 2005 r. przyjął uchwałę uznającą ludobójstwo Ormian.

Podczas uroczystości przypomniano również słowa papieża Franciszka, który podczas Mszy św. 12 kwietnia potępił rzeź Ormian i nazwał je ludobójstwem.

- Jesteśmy Kościołami siostrzanymi, więc to, że chrześcijanie upominają się o nas jest dla nas bardzo ważne. Głos papieża Franciszka, który nazwał to, co spotkało Ormian ludobójstwem został usłyszany na całym świecie. Do dzisiaj są kraje, które nie chcą tego uznać. Kiedy zaś ktoś tak ważny, jak głowa Kościoła katolickiego o tym mówi, trudno z tym polemizować – zauważa ks. Dadżad Tsaturyan, duszpasterz Świętego Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego w RP.

Ocenia się, że podczas tzw. Metz Yeghern – „Wielkiego Zła”, czyli zagłady Ormian, zginęło ok. 1,5 miliona ludzi. Powszechnie uznaje się ją za pierwsze ludobójstwo XX wieku, które szybko jednak zostało zapomniane.

- Praktycznie cały naród został wymordowany, a cywilizowany świat patrzył i nic nie zrobił. Sto lat minęło i nadal cywilizowany świat patrzy i milczy. Tymczasem my pamiętamy, bo nie ma rodziny, która nie straciłaby podczas tego ludobójstwa kogoś bliskiego. Dlatego staramy się o tym mówić, przypominać i prosić o prawdę. Mamy coraz lepszy dostęp do dokumentów, co daje nam nadzieję, że pod wpływem opinii światowej Turcja przyzna się do tego, co zrobiła. Nam, zwykłym ludziom chodzi chociaż o „przepraszam”, to sprawiłoby wielu osobom niewielką ulgę. My możemy wybaczyć, ale komu, skoro nie ma nikogo, kto poczuwałby się do winy? – mówi Yurik Khurshudyan, członek diaspory ormiańskiej w Szczecinku.

- To było pierwsze ludobójstwo XX w., nieludzka rzeź, próba zgładzenia całego narodu ormiańskiego zamieszkującego dawne tereny imperium osmańskiego. 24 kwietnia jest datą symboliczną – wtedy władze tureckie wydały rozporządzenie nakazujące aresztowanie i wymordowanie ormiańskiej inteligencji. Zatrzymanych palono żywcem, zakopywano w ziemi, topiono, spychano w przepaści. Bestialstwo i okrucieństwo, jakiego się wówczas dopuszczano przechodzi ludzkie wyobrażenie. 24 kwietnia był również początkiem masowych deportacji Ormian. Do końca 1915 r. pół miliona ludzi wypędzono na pustynię syryjską, gdzie ginęli pozbawieni wody i schronienia. By uniknąć śmierci w męczarniach całe rodziny wybierały samobójstwo. Jedyną szansą ratunku było przejście na Islam, jednak dla Ormian, pierwszego chrześcijańskiego narodu na świecie było to nie do pomyślenia – przypominał na zamkowym dziedzińcu Narek Khurshudyan.

Szacuje się, że w wyniku całej operacji liczba Ormian w Turcji spadła z 2 mln do 150 tys. Jedną z głównych przyczyn była bez wątpienia bezkarność oprawców wynikająca z braku reakcji ówczesnych mocarstw.

- Ową wstrzemięźliwość Zachodu Winston Churchill tłumaczył: „Ropa Mosulu okazała się droższa niż krew Ormian”. Zamordowano nie tylko Armenię, ale także cały dobytek chrześcijaństwa Azji Mniejszej i Syrii. Nie możemy oczekiwać cywilizowanego rozwiązywania problemów współczesnego świata nie rozliczywszy się z historią. 100 lat bezskutecznego apelu Armenii do świata, bezskutecznego czekania na wysłuchanie tragicznej historii naszych rodaków – dodał Narek Khurshudyan.

23 kwietnia Święty Apostolski Kościół Ormiański wyniósł na ołtarze męczenników, którzy oddali życie podczas ludobójstwa.

- Kościół nie wskazuje ani ich liczby ani konkretnych nazwisk. To męczennicy, którzy oddali życie za wiarę i ojczyznę. Nie bez powodu mówi się, że krew męczenników jest fundamentem Kościoła. Ta kanonizacja sprawiła, że dzień 24 kwietnia nabrał innego wymiaru, coś zmienił w naszych sercach. To nadal jest dzień pamięć o ludobójstwie Ormian, ale teraz wiemy, że mamy orędowników w niebie. Nie my modlimy się za nich, ale oni modlą się za nas – mówi ks. Dadżad Tsaturyan.

Podczas szczecineckiego święta Ormianie podzielili się także swoją kulturą, prezentując m.in. wirtuozerską grę na ormiańskim instrumencie narodowym – duduku. Na szczecineckim zamku można także do 27 maja oglądać wystawę dokumentującą dramatyczne wydarzenia w Turcji przed stu lat.