Stanęli w wyłomie

Karolina Pawłowska

publikacja 21.06.2015 04:41

Nie na sobótkowej imprezie, nie przy grillu w ogródku, ale przed Najświętszym Sakramentem i w modlitewnej łączności z mężczyznami w całej Polsce – tak kilkunastu panów spędziło sobotnią noc w Polanowie.

Stanęli w wyłomie Na zaproszenie na modlitewną noc w Polanowie odpowiedziało kilkunastu panów Karolina Pawłowska /Foto Gość

To ich odpowiedź na Ezechielowe wezwanie do stanięcia przed Bogiem "w wyłomie".

- „Szukałem wśród nich męża, który by potrafił wznieść mur i stanął w wyłomie, wstawiając się za krajem, abym go nie zniszczył, lecz nie znalazłem”. Przeczytałem ten fragment i pomyślałem, że to coś naprawdę mocnego, coś, co powinno nas codziennie podrywać do stawania w obronie naszych rodzin, naszych przekonań i naszej męskości, którą tak łatwo w dzisiejszym „wymuskanym” świecie tracimy – mówi Marcin Piotrowski, inicjator comiesięcznych spotkań panów we franciszkańskiej pustelni na Górze Polanowskiej, który zaprosił przyjaciół do udziału w ogólnopolskiej idei męskiego czuwania.

Spotkali się w nietypowym na modlitwę miejscu. Zrazu nieśmiałe, potem coraz mocniejszym głosem wypowiadane słowa psalmów popłynęły nie z kaplicy na szczycie Świętej Góry, ale w sali Polanowskiego Ośrodka Kultury i Sportu.

- To dlatego, że po Nieszporach chcemy połączyć się przez interent z mężczyznami czuwającymi w innych częściach kraju i wysłuchać konferencji Donalda Turbitta, amerykańskiego świeckiego misjonarza, byłego strażaka, który dzisiaj rozpala serca mężczyzn w Krakowie – wyjaśnia Marcin Piotrowski.

- Wyobraźcie sobie miasto, które rysuje Ezechiel: kapłanów, przywódców, proroków, którzy przekraczają prawo, mieszkańcach, którzy mnożą gwałt i rozbój. Nie ma nikogo sprawiedliwego w oczach Pana. Potrzeba człowieka, który będzie chciał wyjść z tego miasta i odwrócić się od grzechów. Bóg mówi, że nie znalazł nikogo takiego, ale my tu jesteśmy: to my wychodzimy naprzeciw Bożego wołania o nawrócenie. Moglibyśmy być dzisiaj gdzie indziej, bawić się na zabawie sobótkowej, ale my chcemy czuwać, żeby odwrócić gniew Pan Boga i wyjść z „miasta” grzechu – o. Rafał Miler, franciszkanin z Gdańska wyjaśnia mężczyznom fragment Pisma Świętego, które prowadzi ich tej nocy.

- W facecie musi być coś takiego, co każe mu stanąć w obronie swojej rodziny, musi być wojownikiem. Naturalną sytuacją jest to, że to on trzyma ster w domu, a niestety dzisiaj jest tak, że to panie są bardziej energiczne i przejmują dowodzenie. Może dlatego, że tak były wychowywane, takie są dzisiaj uwarunkowanie kulturowe, które sprawiają, że mężczyźni trochę się rozleniwiają i odpuszczają sobie, idą na łatwiznę – przyznaje Andrzej Krzyżaniak z Koszalina, jeden z kilkunastu panów, którzy odpowiedzieli na zaproszenie do Polanowa. I tak są jedynymi w północnej części Polski, którzy tej nocy czuwają na modlitwie. Idea męskiej nocy w wyłomie bardziej rozpowszechniona jest na południu kraju.

- Naszym potężnym orężem jest modlitwa,  a ta bywa trudna dla mężczyzny. Ja mam ogromny problem z tym, żeby całkowicie zaufać Panu Bogu, często próbuję sam wszystko układać, a dla Pana Boga zostawiam niewiele miejsca. Dla mnie to będzie noc odwagi stawania wobec przeciwności i nauki zaufania. A także noc wspólnoty, poczucia siły, które daje przeżywanie czegoś ważnego w męskiej grupie. Może poczucie wsparcia, może nawet rozliczania czy egzekwowania zadań, które stawia przed nami życie, żeby wrócić do domu, do rodziny mocniejszymi – wyznaje.

Po modlitwie i konferencji panowie udali się do pobliskiej franciszkańskiej pustelni, żeby uczestniczyć we Mszy św., adorować Najświętszy Sakrament i zakończyć męską noc.