W strugach łask

Karolina Pawłowska

publikacja 21.06.2015 22:43

W tym roku obowiązkowym elementem wyposażenia świętogórskiego pielgrzyma był płaszcz ortalionowy i dobry humor. W deszczu, jak w strugach łask, pątnicy z Koszalina i ze Szczecinka dotarli na Świętą Górę Polanowską.

W strugach łask Z Góry Chełmskiej na Górę Polanowską pielgrzymi wędrowali po raz 16. Ze szczecineckiego Marientronu wyruszyli po raz 7. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Pielgrzymi, którzy wyruszyli z szensztackiego sanktuarium na Górze Chełmskiej przemaszerowali w deszczu dwa dni, starający ze szczecineckiego Marientronu piechurzy o jeden dzień dłużej.

- To był ożywczy deszcz! Jakby Duch Święty nam go zsyłał! A jak byliśmy zupełnie mokrzy to niebo się przecierało i słoneczko nas suszyło – opowiada ze śmiechem Kasia Orłowska. Dla gimnazjalistki ze Szczecinka to było pierwsze w życiu zmierzenie się z pielgrzymkowym szlakiem. Już zapewnia, że nie ostatnie. - W tym roku jeszcze nie, ale w przyszłym chciałabym się wybrać do Częstochowy. Tylko muszę się dobrze przygotować, bo przekonałam się, że ruszanie w drogę bez choćby małej zaprawy może grozić kontuzją – dodaje z entuzjazmem.

W tym roku w Pielgrzymce Świętych Gór wzięło udział łącznie około setki pielgrzymów. Wśród nich prym wiedli młodzi ludzie, choć i nie brakowało tych nieco starszych piechurów.

Zofia Budynek po raz 14 wniosła na święte wzniesienie pielgrzymi krzyż.

- Pociąga nas krzyż i Bóg. Młodym też ciężko iść, też mają swoje cierpienia. Ale skoro ja daję radę, to im nie wypada marudzić, a oni z kolei nam, starszym, ożywiają to pielgrzymowanie – mówi najstarsza pątniczka.

- To tylko dwa, trzy dni spędzone w drodze, ale doskonale można poczuć klimat pielgrzymowania i złapać bakcyla. A stosunkowo niewielka ilość kilometrów do pokonania sprawia, że jest to naprawdę pielgrzymka dla każdego – mówi ks. Andrzej Zaniewski, który od 7 lat przyprowadza na Świętą Górę Polanowską pielgrzymów z Koszalina.

Na szczycie góry na zmokniętych pielgrzymów czekała królująca tu Maryja Brama Niebios i ks. Wacław Grądalski, który przewodniczył Mszy św. we franciszkańskiej pustelni.

- Czujecie, jak to jest? Człowiek zmęczony, zmoknięty, wchodzi do pustelni, gdzie czeka na nas o. Janusz z herbatą miętową i drożdżówką, na głowy nam już nie pada i można odpocząć. Tam było nam źle i niewygodnie, a tu wchodzimy w miejsce, w którym ktoś na nas czeka, w imieniu Maryi wyciąga do nas ręce i mówi: chodźcie – witał pielgrzymów.

- Tam, gdzie nie ma Boga, bo człowiek Go wyrzucił ze swojego życia i ustanawia własne prawa jest źle. A tu uchyla się Brama, za którą jest tylko Miłość. Po to tu przychodzimy, żeby dać się Maryi przytulić. Żebyśmy poczuli, że przez Nią wchodzimy do Jezusa. Ona jest bramą, pozwoliła, by przez Nią Bóg wszedł na ziemię, przez Nią my wchodzimy w piękny świat Boga. Złóżmy u Jej stóp wszystko, co boli, całą nędzę grzechu, z którą nie możemy sobie poradzić, rozczarowania, smutki i prośmy: Matko, przeprowadź nas dalej – zachęcał.

A o. Janusz Jędryszek, pustelnik z Góry Polanowskiej w homilii przypominał pielgrzymom, że wiara to całkowite zaufanie Bogu.

- W sytuacjach granicznych, bankructwa, choroby, utraty pracy, straty kogoś bliskiego, okazuje się czy masz wiarę, czy jej nie masz. Wiara to coś więcej niż religijność, to łaska, to nadzieja wbrew nadziei. Nie wtedy, gdy wszystko układa się po mojej myśli, gdy jest sukces, ale wówczas, gdy jest źle. Jak Hiob, który miał wszystko: zdrowie, bogactwo, dzieci i udane małżeństwo. Jak tu Boga nie błogosławić? Dopiero w sytuacji, gdy traci to wszystko okazuje się, że ma wiarę: nie wątpi. Masz taką wiarę? Ktoś cię zawiedzie, opuści, zaczniesz chorować i już wiara pryska. Prosisz w takich sytuacjach: Panie, daj mi zdrówko, Panie przedłuż mi życie. Ale ani zdrówko, ani długie życie nie da ci nieba. Twoja wiara da ci życie wieczne – przekonywał franciszkanin.

- Bóg jest Panem żywiołów i Panem historii. Straciłeś pracę, dziecko ci choruje, a więc Bóg cię opuścił? Nie! On jest w tych wydarzeniach. Więc nie proś o zmianę sytuacji, ale o światło, abyś zobaczył sens tych wydarzeń, abyś miał silną wiarę, abyś nie zwątpił w nich w miłość Boga. Bez woli Boga nic się nie dzieje. A dlaczego my często się nie zgadzamy? Bo mamy swoją koncepcję życia. Bóg nie jest nam potrzebny, żebyśmy pełnili Jego wolę, ale żeby On swoją wolą wzmacniał nasze pomysły, żeby życie układało się po naszemu. A On układa historię w perspektywie zbawienia człowieka – przypominał o. Janusz.

Po Mszy św. tradycyjnie na świętogórskich pielgrzymów czkała drożdżówka i miętowa herbata.

Pielgrzymka łącząca Górę Chełmską i Górę Polanowską szła w tym roku po raz 16. Jej organizatorem jest Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Idący od południa pątnicy dołączyli do niej po raz 7.