Biec, żeby się zatrzymać

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 28/2015

publikacja 09.07.2015 00:00

Styl życia. Biegają niemal codziennie, niektórzy nawet po tysiąc kilometrów rocznie. Niestraszna im niesprzyjająca pogoda. Wkładają trampki nawet w ulewnym deszczu, czy przy temperaturze minus 15 stopni. Co ciekawe... nie są przez to bardziej zabiegani.

 26.04.2015 r. Warszawa Orlen Maraton 26.04.2015 r. Warszawa Orlen Maraton
Jakub Szymczuk /Foto Gość

Każdy chciałby mieć więcej mitochondriów, prawda? Wiadomo, dobra oksydacja to podstawa. Co to są mitochondria? Nie, nie chodzi o połączenie mitomanii z hipochondrią. To komórkowe centra energetyczne, w których zachodzi oksydacja, czyli przemiana wolnych kwasów tłuszczowych wydostających się z adipocytów w energię... czyli spalanie tłuszczów. W czasie systematycznego treningu, np. biegania, ilość mitochondriów w komórkach mięśniowych wzrasta, co usprawnia ten proces, także w spoczynku. Dzięki temu człowiek mniej waży, lepiej się czuje, po prostu jest zdrowszy. Na szczęście samo bieganie jest mniej skomplikowane niż naukowy opis procesu spalania tłuszczów. W dodatku jego efekty nie ograniczają się do zwiększenia ilości mitochondriów czy polepszenia wydajności płuc i serca. Bieganie przede wszystkim pozwala się... zatrzymać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.