Etnografia. Edukacja w wakacje? Czemu nie? Zwłaszcza taka, która do złudzenia przypomina najlepszą zabawę dla całej rodziny. Muzealnicy ze Swołowa przygotowali specjalny lipcowy program w Zagrodzie Albrechta.
Dzieci ujeżdżały bujane konie, pchały drewniane kaczki lub terkoczące kółka, a kiedy kropił letni deszczyk, beztrosko ganiały po zielonej trawie. Wszystkiemu towarzyszyły stoiska z warzywami, owocami, swojskimi wyrobami i przetworami
Katarzyna Matejek /Foto Gość
Rodzice i dziadkowie wchodzą z dziećmi przez budynek bramny na zamknięte podwórze. W głębi widzą szerokofrontową chałupę „w kratę”, spiętą po bokach stodołą i budynkiem inwentarskim. Ze stodoły dobiega mocny głos gawędziarza. Maluchy sadowią się przed nim na snopkach. Słoma trochę kłuje, ale najmłodszych pochłania słuchanie. Bajanie o warzywach wpada jednym uchem, jednak drugim wcale nie wypada. Dzieci już dawno nie słyszały prawdziwej gawędy.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.