Zanim pójdą do ludzi

Karolina Pawłowska

publikacja 23.07.2015 14:28

W podkołobrzeskim Gościnie ewangelizatorzy z całej Polski przygotowują się do wielkiej ewangelizacji kurortu.

Zanim pójdą do ludzi Ewangelizatorzy biorą udział w warsztatach tanecznych, muzycznych, kerygmatycznych świadectwa i kreatywnych Karolina Pawłowska /Foto Gość

Zanim w piątek wyruszą na przyplażowy deptak przez trzy dni słuchali rekolekcji, które głosił dla nich indyjski biblista o. Jose Maniparambil. Teraz podczas warsztatów odbywających się w Zespole Szkół w Gościnie w praktyce ćwiczą, jak skutecznie głosić Dobrą Nowinę.

- Nie chodzi o to, żeby kogoś potępiać, straszyć: „słuchasz takiej muzyki? To diabeł przez ciebie mówi”! Mów ludziom: „Zaufaj Jezusowi, nie bój się Go!”, „On żyje, jest tu!” – słyszą uczestnicy warsztatów kerygamtycznych. 

- Zaufaj Jezusowi, Grzesiu! – prowadząca zajęcia zwraca się do jednego z nich. - Ale ja nieprzygotowany jestem! – odpowiada natychmiast przyszły ewangelizator. - Jesteś! Jesteś super przygotowany na to, żeby dzisiaj tu i teraz oddać cześć Jezusowi! – zapewnia go z uśmiechem młoda ewangelizatorka.

– Z taką odpowiedzią spotkacie się bardzo często. Niektórzy myślą, że muszą przejść specjalny kurs przygotowawczy, zapłacić za niego ciężkie pieniądze i dopiero potem mogą przyjąć Jezusa do swojego serca – tłumaczy reszcie słuchaczy. - Jak komuś mówimy o Bogu, uda nam się doprowadzić go do tego, by zaufał Jezusowi, to nie zostawiajmy takiego gościa samego. Dajcie mu numer telefonu, żeby mógł do was zadzwonić, porozmawiać. To jest bardzo ważne. Kto ma doświadczenie wspólnoty ten wie, że samemu jest bardzo trudno. Siła jest we wspólnocie, w Kościele – wyjaśnia kolejny punkt.  

W sali obok uczestnicy dowiadują się, jak dawać świadectwo wiary. - W świadectwie podkreślamy najpierw aspekt, który był przed spotkaniem z Jezusem. Jaki problem, jaki grzech, jaki ciężar dźwigałem i nie potrafiłem go rozwiązać. Wiele osób, które spotkamy na ulicy, żyją tylko tym pierwszym punktem, żyją tym, co jest przed: smutkiem, cierpieniem, bezradnością. I my mamy uch doprowadzić do następnego punktu: do spotkania z Jezusem. Każdy z nas ma to niesamowite doświadczenie spotkania, to punkt centralny naszego życia.  To On przemienił wszystko, a więc ten moment spotkania jest ważny – wyjaśnia Ewa.

Inna grupa bierze udział w warsztatach kreatywnych. Tu odkrywają m.in. jak odpowiadać na pytania, mierzyć się ze stereotypowymi reakcjami i wykorzystywać swój potencjał ewangelizacyjny w nowy sposób. - Mamy słuchać Pana Boga, żeby odkrywać to, co On nam dał i głosić Ewangelię na przeróżne sposoby. Odkryć to, czego jeszcze nie używaliśmy do głoszenia, albo wydawało nam się, że to się nie przyda czy że nie damy rady – wyjaśnia Piotr Kiepuszewski, jeden z uczestników warsztatów.

- Kiedy modliliśmy się o rozeznanie, jak możemy ewangelizować, Pan Bóg przypomniał im, że chciałem kiedyś okleić swój samochód. Zacznę od mniejszej rzeczy: pokrowiec na mój instrument, na którym gram w zespole to olbrzymia powierzchnia reklamowa w dodatku na kółkach – śmieje się. – Okleję go kartkami zadrukowanymi cytatami z Pisma Świętego. Myślę, że ta przyczepka, która będę za sobą ciągnąć wzbudzi na tyle zainteresowania, że może ktoś się obejrzy, lepiej przyjrzy, a może podejdzie i zapyta „co to?”. A to już jest okazja do porozmawiania o Bogu. Bardzo często korzystam z takiej ciekawości ludzkiej. To się sprawdza – mówi Piotrek.

Ewangelizatorzy nie tylko siedzą, słuchają i dyskutują. Podczas warsztatów intensywnie pracuje także grupa na warsztatach muzycznych oraz grupa uwielbienia i ewangelizacji tańcem.

- Jeśli jesteśmy zasłuchani w Boga, to On nam pokazuje dokąd mamy iść. Jeśli daje nam pragnienia, to po to, żeby je realizować. Jeśli mam pragnienie tańczyć dla Niego, to tańczę. Nie trzeba być zawodowym tancerzem, najważniejsze jest pragnienie, żeby uwielbiać Boga ze wszystkich sił, tak, jak król Dawid, oddając Mu całe ciało – śmieje się Marysia Trusiło, która prowadzi warsztaty taneczne.

Zdaniem instruktorki każdy może ewangelizować tańcem. - Ważne jest nastawienie, że to nie jest pokaz tańca, ale posługa. Chcemy ewangelizować, opowiadać o tym, czego sami doświadczyliśmy, kiedy Go spotkaliśmy. Teraz nie ma już takiej bariery, której nie bylibyśmy w stanie przeskoczyć – wyjaśnia. - Największym problemem jest to, że wierzymy w złe rzeczy na swój temat, które może powiedzieli o nas ludzie, a nie wierzymy Bogu, który mówi o nas same piękne rzeczy. Jego słowa wypływają z miłości, a my, jako grzesznicy, często ranimy siebie nawzajem. I wierzymy w kłamstwa, jesteśmy zakompleksieni, pozamykani. Jeśli zapraszamy Jezusa do swojego życia jako Pana i Zbawiciela, to On jest w stanie to wszystko odkłamać i przemienić nasze życie.

Renata Gulczyńska w pełni podziela to zdanie. - Chwalenie Boga nogami, rękami, całym ciałem to żaden problem! Kocham Pana Boga i kocham taniec! Im więcej wysiłku, tym więcej mam w sobie radości. Cieszy się serce, cieszy się całe ciało, chociaż mam 57 lat – opowiada z uśmiechem w przerwie między zajęciami.

- Ja mieszkam w Kołobrzegu, sporo osób mnie tam zna, więc ewangelizować będę też… swoich sąsiadów. Jechałam na te warsztaty i sama się śmiałam: Panie Jezu, dla ciebie to ja mogę się nawet ośmieszać w ich oczach!” Nie ważne, jak będę tańczyć, nie ważne, czy pomylą mi się kroki. Nie mam żadnych oporów odkąd spotkałam Jezusa i zaprosiłam Go do swojego życia – wyznaje z zapałem.

W piątek po południu ewangelizatorzy Przystani z Jezusem wyruszą do Kołobrzegu. Spędzą tam cały weekend na głoszeniu Dobrej Nowiny mieszkańcom miasta, wypoczywającym w kurorcie turystom i uczestnikom festiwalu techno Sunrise.