Idzie pomoc... w mundurze

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 37/2015

publikacja 10.09.2015 00:00

W bezideowym świecie, w którym dla wielu młodych prawdziwe życie toczy się online, a grafika HD zastępuje to, co za oknem, skauting może okazać się szansą na normalność. Młodych w mundurach jest w diecezji coraz więcej.

Jak sobie poradzić z dorastającymi dziećmi? To pytanie spędza sen z powiek wielu rodzicom. Oni najlepiej wiedzą, że wychowywanie to ciężka praca, nie do porównania z żadnym etatem. Główne zadanie – kochać, poziom skomplikowania – wysoki, miejsce pracy – wszędzie, czas pracy – 24/7, poziom satysfakcji – z tym bywa różnie. Dlatego warto zrobić coś, żeby zoptymalizować efekty poniesionych trudów. Okazuje się, że jest coś, co łączy tradycyjne wartości, porządną kindersztubę, świetną zabawę i wiarę.

Obiad i prycza

– Zainteresowaliśmy się skautingiem w trosce o nasze dzieci – mówi Grzegorz Jabłoński ze Sławska, którego córka i syn niedawno założyli mundury. – Kiedy usłyszeliśmy, jak to działa, wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i od razu wiedzieliśmy, że to jest to – dodaje żona Joanna. Skauci Europy to popularna nazwa Federacji Skautingu Europejskiego, którą w Polsce reprezentuje Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. Formacja skautingowa to swego rodzaju „Boże harcerstwo”, czyli doskonała przygoda plus ewangelizacja. Ojciec Rafał Dudek, benedyktyn ze Starego Krakowa przeszedł całą skautingową drogę. Jak mówi, dzięki niej wiele się w życiu nauczył, a nawet odkrył swoje powołanie. – Cała formacja skautów opiera się na pięciu filarach: charakter, zdrowie, zmysł praktyczny, służba, Bóg. Każda zbiórka w jakiś sposób dotyka każdego z nich. Takie podejście pozwala na integralne kształtowane człowieka – mówi zakonnik. – Ja dzięki tej drodze nauczyłem się zaradności, współpracy z innymi i pozytywnego patrzenia na życie – dodaje. Skautowe zbiórki to właściwie kilkugodzinne przygody, najczęściej w terenie. Młodzi ludzie grają w gry terenowe, poznają przyrodę. – Dzisiaj, kiedy młode pokolenie ma swoje laptopy i smartfony, wyjście na zewnątrz i zobaczenie tego, co zielone, pachnące i brzęczące, czyli prawdziwe, to już jest coś – mówi Joanna Jabłońska. Młodzi skauci w kooperacji ze sobą uczą się wielu praktycznych rzeczy. – Bardzo lubię, kiedy razem gotujemy obiad – mówi Ola Jabłońska, licealistka. – Na tegorocznym obozie budowaliśmy razem prycze. Nawet nam wyszły – cieszy się z kolei Kuba Wasylew, gimnazjalista. Formy zbiórek i zajęcia dostosowane są oczywiście do wieku. Trochę inaczej wyglądają spotkania „wilczków” (8-12 lat), „zielonych” (12-16 lat), czy „wędrowników” i” przewodniczek” (powyżej 17 lat).

Bosko-ludzka przeplatanka

W skautingu ważnym celem wychowawczym jest dążenie do świętości. – Przekaz wiary jest tutaj specyficzny. Elementy religijne są dyskretnie wplecione w pozostałe zajęcia – tłumaczy ks. Mateusz Chmielewski, który współpracuje ze skautami w Pile. Skaut odnajduje Boga w sposób bardzo zwyczajny. Zbiórka to nie jest spotkanie modlitewne. Oczywiście są momenty modlitwy: na początku, przed posiłkiem, jest też apel ewangeliczny, czyli chwila czytania i rozważania Pisma Świętego. – Ale na zbiórce jesteśmy też po coś innego, a modlitwa jest jednym z elementów. O to właśnie chodzi w życiu, że wiara ma przenikać naszą codzienność. Nie wyrywamy młodych ze świata, aby im przekazać wiarę i potem znowu do świata odesłać. Chcemy, aby nauczyli się przeplatać życie wiarą – mówi o. Rafał. – Zrozumieliśmy, że to jest dobry sposób, aby naszemu synowi pokazać świat Pana Boga, ale trochę od innej strony. Chłopcy idą do lasu, walczą, rywalizują ze sobą, grają. Niejako przy okazji jest modlitwa, która stwarza ramy tych spotkań i nie wiadomo kiedy, staje się czymś naturalnym – dzieli się Joanna Jabłońska. Ks. Mateusz Chmielewski podkreśla inny ważny walor skautingowego przekazu wiary: – Odbywa się on wśród rówieśników. Ksiądz nie prowadzi zbiórek, ani obozów. Jest obecny jako towarzysz, z posługą sakramentalną, czasami ze słowem. Wzorem chrześcijanina staje się dla skauta jego zastępowy, czy drużynowy, dlatego z zasady muszą nimi być osoby mocno zakorzenione w wierze, prawdziwie zaangażowane. – Zdajemy sobie sprawę, że przychodzi taki czas, że słowo rówieśników zaczyna znaczyć dla dziecka więcej niż słowo rodziców. Czujemy się bezpiecznie wiedząc, że będąc w skautingu, nasze dzieci są w dobrym towarzystwie – zaznacza Grzegorz Jabłoński.

Gdzie szukać skautów

W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej działają już w Sławsku, Starym Krakowie, Słupsku i w Pile. W październiku nowe zastępy powstaną w Szczecinku i w Koszalinie. Warto pytać o skautów w tych miejscach, a także odnaleźć profile zastępów na Facebooku. Spotkania o skautingu dla rodziców odbędą się 10 października w Koszalinie w parafii pw. św. Wojciecha i 11 października w Słupsku w parafii pw. św. Maksymiliana

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.