111 lat w fotografii

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 37/2015

publikacja 10.09.2015 00:00

Na starych zdjęciach odkrywa więcej niż tylko nieistniejące już ulice i budynki, twarze, które coraz mniej osób jest w stanie rozpoznać. – To historia mojej ziemi, zapisana w pojedynczych losach – mówi Mariusz Garbacz.

 Na wystawie w Kaliszu Pomorskim zaprezentowano część zbiorów z kolekcji pana Mariusza Na wystawie w Kaliszu Pomorskim zaprezentowano część zbiorów z kolekcji pana Mariusza
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Choć w Pomierzynie bywa już tylko gościem, nadal niestrudzenie gromadzi okruchy przeszłości, z których układa, jak z puzzli, nieistniejący już świat.

Historie pozbierane

Z nieco wyblakłego zdjęcia młoda kobieta spogląda znad krosna. – Miała na imię Helene. Tkała materiał na swoją ślubną suknię. Potem ją sama uszyła. Jej siostra Luise opowiadała mi, że przez miesiąc nikogo nie wpuszczała do swojego pokoju, tylko raz pozwoliła sobie zrobić to zdjęcie – śmieje się Mariusz Garbacz. Na kolejnym zdjęciu panna młoda w gotowej sukience stoi w otoczeniu weselnych gości. – A na tym byku siedzi Karl, syn najbogatszego we wsi gospodarza – dodaje pan Mariusz, wskazując kolejną fotografię. Opowiada jeszcze o prowadzącym wzorcowo majątek zarządcy, który po wojnie jako 90-letni blisko starzec próbuje przedostać się do swojego Pammin i umiera gdzieś na drodze między radzieckimi wojskami i napływającymi na zachód osadnikami, o narzeczonej Heinera Modrow-Jasnopolskiego, która 71 lat po jego śmierci w Normandii wciąż wspomina przystojnego oficera, o pomierzyńskim kościele i jego organach, na których jako ostatni grał żyjący jeszcze gdzieś w Niemczech pastor, i o dyrektorze szkoły, dumnie prężącym pierś przed swoim małym oddziałem Hitlerjugend. – Ci ludzie wpadli w tryby wielkiej historii. Sami nie byli ludźmi wyjątkowymi, niczego wielkiego nie zdziałali, nie od nich zależał los świata, ale ich pojedyncze historie są wplątane w wielkie wydarzenia – wyjaśnia. – Wydawałoby się, że to mała, nie interesująca miejscowość, że już więcej o mieszkających tutaj ludziach nie da się powiedzieć. Tymczasem każdy z nich ma jakąś historię do opowiedzenia, ja jedynie daję im szansę jej przedstawienia – tłumaczy swoją pasję pan Mariusz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.