Mieszkańcy Koszalina i Szczecinka nie mieli ochoty opuszczać sali po spotkaniu z Szymonem Hołownią. Skoro tak zajmujące jest mówienie o pomaganiu, to może i same czyny?
– Trzeba robić dobro tak, żeby nie było czasu gadać o złu – przekonywał Hołownia w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej
Katarzyna Matejek /Foto Gość
Wielu wsparło Fundację Kasisi, kupując najnowszą książkę Szymona Hołowni pt. „Jak robić dobrze”. Książka stała się pretekstem, aby dotrzeć do darczyńców. Bowiem o wiele silniejsza niż dziennikarska i pisarska pasja Szymona Hołowni jest jego więź z ludźmi, o których troszczy się Fundacja Kasisi, pomagająca m.in. sierocińcowi w Zambii.
Co robił Hołownia w Koszalinie i Szczecinku? Zapoznawał. Tych zgromadzonych w bibliotecznej sali z tymi odległymi o tysiące kilometrów – z trzymającą fason młodą Afrykanką, którą nawet łaskotkami trudno rozśmieszyć, z dobiegającą życiowej mety staruszką, która młodnieje, otoczona opieką. I nagle dobroczynność nabiera barw, to już nie przelewanie pieniędzy z poczuciem, że to tak wirtualne, że wręcz z pustego w próżne.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.