Filia to też parafia

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 39/2015

publikacja 24.09.2015 00:00

Wkładają wygodne buty, ale parasoli nie biorą. Wierzą, że jednak padać nie będzie. – Za 26 lat dojdziemy do Częstochowy – śmieje się ks. Igor Mackiw, przewodnik tej niezwykłej grupy.

Po Mszy św. uczestnicy uroczystości wzięli udział w procesji  eucharystycznej... Po Mszy św. uczestnicy uroczystości wzięli udział w procesji eucharystycznej...
Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Wąska, wiejska i dość kręta droga. Nic szczególnego. Nawet nie wchodzi w skład lokalnego Szlaku św. Jakuba. Cel drogi nieporównywalny z wielkimi sanktuariami. Ci pątnicy idą do niewielkiego kościółka, który mieści się w przerobionym poniemieckim domu.

Mijają 450-letni dąb, przystanek PKS, skup ziemniaków i runa leśnego. Tuba, którą niosą, sprawia, że głos ich modlitw i śpiewów odbija się od ścian typowych popegeerowskich bloków, które są stałym elementem krajobrazu tych ziem. Mają nadzieję, że coś jednak przebije się przez te ściany i dojdzie do serc mieszkańców.

Kilkadziesiąt osób, parafian z Bińcza k. Czarnego, z okazji odpustu Podwyższenia Krzyża Świętego wybrało się na pielgrzymkę do kościoła filialnego w Wyczechach.

Wspólnota

Na pomysł parafialnego pielgrzymowania wpadł ks. Igor Mackiw, proboszcz w Bińczu. – Zauważyłem, że na odpustach filialnych jest naprawdę mało ludzi. Czasami uważa się, że mają one mniejszą rangę. Ale przecież kościół filialny to też nasza parafia. Każda świątynia jest ważna. Pomyślałem więc, że może warto zorganizować do tych kościołów pielgrzymki piesze. Chwyciło – mówi kapłan.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.