Po torach pamięci

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 44/2015

publikacja 29.10.2015 00:00

To coś więcej niż konkursowy projekt. Dla młodych to okazja do odkrycia bolesnych kart z przeszłości, dla starszego pokolenia – szansa na opowiedzenie swojej historii.

Finałowym akcentem projektu była inscenizacja oddająca klimat komunistycznych represji Finałowym akcentem projektu była inscenizacja oddająca klimat komunistycznych represji
Projekt „Po torach pamięci”

Maria i Jan to niebezpieczni przestępcy: na skonstruowanym chałupniczo radioodbiorniku słuchają zakazanych audycji, sprzeciwiają się kolektywizacji i obowiązkowym dostawom żywności. Reakcjonistów czekają surowe represje, ale tym zajmą się w Szczecinku, dokąd przetransportuje się więźniów z siedziby drawskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Uzbrojeni funkcjonariusze i dwoje przestraszonych młodych ludzi wzbudzają niewielkie zainteresowanie przechodniów na ulicy i pasażerów pociągu Szczecin–Szczecinek. Ani broń, ani dziwne, zupełnie z innej epoki stroje nie są w stanie przykuć ich uwagi. Niektórzy jednak czytają wręczane ulotki i reprinty „Wiadomości Drawskich” z 1953 r., dopytują młodych, o co tak właściwie chodzi?

– Nie odtwarzaliśmy prawdziwego wydarzenia, ale takie, jakie mogło mieć miejsce w okresie, którym się zajmujemy. Bardziej chodziło nam o wywołanie wrażeń i emocji, które pozwalałyby poczuć klimat tamtego czasu – wyjaśnia Romuald Kurzątkowski, nauczyciel historii z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Drawsku Pomorskim i opiekun młodzieży, która przygotowała inscenizację. Sam wcielił się w podwójną rolę milicjanta i komendanta przejmującego więźniów w szczecineckiej UB. Wśród aktorów znaleźli się również uczniowie i profesjonalni rekonstruktorzy. Inscenizacja miała przywołać pamięć o ofiarach okresu 1945–1956, a także przypomnieć o istotnych miejscach i wydarzeniach związanych z represjami, które dotknęły sprzeciwiających się komunistycznej władzy. – Część ludzi bała się patrzeć, a część zupełnie nie była zainteresowana. Więcej emocji wzbudziliśmy na ulicach Szczecinka. Ale udało nam się trochę zamieszania zrobić – cieszy się Ernest Groszek, który uwieczniał wszystko kamerą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.