Zabawa może być na serio

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 29.11.2015 12:32

W domu parafialnym w Śmiechowie odbył się andrzejkowy bal charytatywny na rzecz chorego Franka.

Zabawa może być na serio Bal w Śmiechowie trwał do białego rana ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Maja i Artur Sobierajowie, rodzice 10-miesięcznego Franka, nie kryją wzruszenia z powodu życzliwości, której doświadczają nie tylko od znajomych i sąsiadów, ale także od ludzi zupełnie im nieznanych.

- Od 20. tygodnia ciąży wiemy, że nasze dziecko ma połowę serca. Franek urodził się bez lewej komory - wyjaśnia mama chłopca. - Praktycznie od porodu do 5. miesiąca życia Franka byliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka. Przeszedł 3 operacje na otwartym sercu. Ostatnia, niestety, nie powiodła się, dlatego musi przejść jeszcze jedną, do 9. miesiąca życia. Termin już minął, ale operacja odbędzie się 14 stycznia. To jest jego szansa. Operacji podejmie się prof. Edward Malec, który pracuje w Münster w Niemczech. Potrzebne są pieniądze, ok. 170 tys. zł. Mamy już 113 tys. - wyjaśnia M. Sobieraj.

- Kiedy dowiedziałem się, że rodzina z naszej parafii przeżywa trudny czas, długo zastanawiałem się, co zrobić, żeby pomóc. Stwierdziłem, że zbieranie po Mszy św. nie wystarczy. Poza tym zbiórek jest sporo. Stąd pomysł tego balu, tym bardziej, że mamy salę parafialną, w której można taki bal zorganizować - mówi ks. Roman Gałka, proboszcz w Śmiechowie.

Parafianie podjęli pomysł proboszcza. Niektórzy zaangażowali się w pracę, inni kupili bilety i przyszli się pobawić. - Tu nie chodzi tylko o pieniądze. Chcemy też pokazać rodzicom Franka, że nie są sami. Są częścią naszej wspólnoty - mówi Wiesław Piątek. - O takich sprawach słyszy się najczęściej w telewizji. Teraz mamy coś takiego u nas. Chcemy coś zrobić - tłumaczy swoją obecność na balu Bożena Stasiłowska. - To zasługa proboszcza. To jego pomysł, a my chętnie go podjęliśmy - dodaje Adam Gołębiewski.

Zabawa może być na serio   Ks. Roman Gałka prezentuje okolicznościowe gadżety. Mogli je kupić przy kościele także ci parafianie, którzy nie byli na balu ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Uczestnicy zabawy mogli też kupić okolicznościowe gadżety, np. porcelanowe serca czy bombki choinkowe, z których dochód również zostanie przeznaczony na leczenie Franka.

Chorego chłopca może wesprzeć każdy. Zbiórka na jego leczenie odbywa się np. na portalu internetowym: www.siepomaga.pl pod hasłem: "Uratujmy serduszko Franka". Bezpośredni dostęp TUTAJ.

- To niesamowite, że ludzie wpłacają nieraz choćby 5 zł. Łącząc to wszystko razem, okazuje się, że można uzbierać sporo pieniędzy. Wsparło nas w ten sposób już kilka tysięcy osób, których nawet nie znamy - cieszy się M. Sobieraj.

Rodzice Franka przyznają, że suma uzbierana na operację nie wystarczy. Potrzeba też ogromnych pieniędzy na wieloletnią rehabilitację chłopca.