Mróz monarchów nie przestrasza

Karolina Pawłowska

publikacja 06.01.2016 19:37

Jak w tekście popularnej kolędy uczestników darłowskiego orszaku nic nie mogło zniechęcić, a z pewnością nie mroźna aura. Licznie wyruszyli oddać pokłon Jezusowi, a prowadzili ich… czterej królowie.

Mróz monarchów nie przestrasza Do trzech znanych z tradycji monarchów w Darłowie dołączył król Eryk Pomorski Karolina Pawłowska /Foto Gość

Ewangelia milczy na temat liczby mędrców wędrujących ze Wschodu, nie podaje też ich imion. Tradycja chce, żeby było ich trzech - jednak w Darłowie do Kacpra, Melchiora i Baltazara dołączył czwarty król.

Król Eryk Pomorski, władca trzech królestw: Danii, Szwecji i Norwegii, pierwszy korsarz na Bałtyku i ostatni Wiking, czekał na zmierzających do Betlejem monarchów w siedzibie rodowej Gryfitów, w której przyszedł na świat i w której zmarł.

Lokalnych akcentów w  inscenizacji było więcej. W rolę królów wcielili się przedstawiciele różnych dziedzin życia darłowskiej społeczności: Arkadiusz Sip, dyrektor Darłowskiego Ośrodka Kultury, Wojciech Polakowski, szef UKS Orlik Darłowo i o. Piotr Okrój, darłowski franciszkanin. Jako król Eryk na zamku witał ich dr Bronisław Nowak, historyk, znawca historii Pomorza i dziejów samego króla Eryka.

Na zamkowy dziedziniec przybyli również wierni obydwu darłowskich parafii oraz pobliskiego Darłówka. Mimo zapadającego zmierzchu i spadającej wyraźnie temperatury nie zabrakło chętnych do włożenia na głowę korony - symbolu dzisiejszej uroczystości.

W rozśpiewanym orszaku, który maszerował do kościoła Mariackiego atmosfera była gorąca i pozwalała choć na chwilę zapomnieć o mrozie.

- Mieszkańcy Darłowa, jak na ludzi morza przystało, zawsze są odważni i zdeterminowani. Jesteśmy przyzwyczajeni do różnych warunków, więc taka pogoda nas nie pokona we wspólnym świętowaniu - przyznaje ze śmiechem o. Stanisław Piankowski, proboszcz pw. Matki Boskiej Częstochowskiej i gwardian tutejszego klasztoru franciszkańskiego.

Darłowiakom nie zabrakło im również odwagi do wyznania swojej wiary na ulicach miasta.  

- Tutaj nad morzem zawsze jesteśmy w perspektywie zawierzenia Bogu. Bywa różnie, więc otwieramy się w zaufaniu na Opatrzność, wierząc, że Bóg trzyma nas w swoim ręku. Nie boimy się też wyjść na ulicę, żeby wyznać naszą wiarę w Jezusa narodzonego w Betlejem - dodaje franciszkanin.

Świętowanie w Darłowie zakończyło wspólne kolędowanie w kościele Mariackim.