– Wolontariat to przyjaźń przekraczająca wszelkie bariery: języka, wyznania, koloru skóry, wykształcenia, poziomu życia – mówi Małgorzata Dziewięcka. Przyjaźń, która sprawdziła się w boliwijskim sierocińcu, na afrykańskiej pustyni czy wśród najuboższych w Indiach.
Małgorzata Dziewięcka była gościem spotkania „Ludzie i ich pasje” organizowanego przez kołobrzeskie Muzeum Oręża Polskiego
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Zurodzenia jest Ślązaczką, ale od kilku lat mieszka nad morzem, choć właściwie jej domem jest cały świat – wszędzie tam, gdzie ma przyjaciół. A tych swoim sercem okazanym drugiemu człowiekowi zdobyła nieprzebraną liczbę.
Różaniec i oczy Jezusa
Nie planowała zostać wolontariuszem. Scenariusz na życie napisała wyobraźnia, która wypchnęła ją z PRL-owskiej szarzyzny. – Nie nadawałam się do załatwiania wszystkiego, kombinowania, wystawania w kolejkach – przyznaje ze śmiechem. Z dyplomem geografa, biletem w jedną stronę, na który zarobiła sprzątaniem i opieką nad starszymi na saksach, oraz złotym pierścionkiem od siostry (gdyby coś poszło nie tak) ruszyła na drugi koniec świata.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.